34 miesiące temu.
Kiedy zdecydowałam się
iść na studia dzienne i zamieszkać w akademiku, nie znałam tam
nikogo. Nie znałam tego miasta ani ludzi. Zaczynałam z czystą,
białą kartką. Każdy był obcy i nowy. W akademiku wystałam
swoje, żeby się zameldować. Jakieś dziewięć godzin? Przede mną
stała para, która ciągle była do siebie przylepiona. Dziewczyna
była uroczą, zadbaną blondynką. Wyglądała jak modelka. Chłopak
był taki sobie. Kiedy nadeszła moja kolej, to, że stałam za nią
uprawniło mnie do tego, żeby zostać jej współlokatorką. Obie
nikogo nie znałyśmy, a ludziom tam nie chciało się parować nas z
innymi i tak już zostało. Ona pierwsza razem z chłopakiem i rodzicami
weszła do pokoju, ja za nimi z ojcem. Pokój był wąski, łóżko
piętrowe, balkon zasrany przez gołębie. Na łączniku miałyśmy
umywalkę, wc i prysznic, który zasuwał się kotarą. Kiedy
zwiedzałyśmy nasz dobytek, wyszła nasza nowa sąsiadka z tego
samego łącznika. Od niej dowiedziałyśmy się, że obok niej
mieszkają dwie dziewczyny, obok nas, dwóch chłopaków - „ale
spokojnie, nie podglądają” (chodziło jej o prysznic), a lodówka,
która stała na korytarzu była jej współlokatorki, ale można z
niej było korzystać. Zajęłam górne łóżko i to biurko bliżej
drzwi.
Kolejnego dnia poszłam
na spotkanie organizacyjne mojego roku, rozdawali indeksy i
legitymacje, trzeba było też wpisać się do jakiejś z pięciu
grup. I znów nikogo nie znałam. Kiedy już znalazłam się w sali,
poszukałam jakiegoś wolnego miejsca, kogoś takiego samotnego jak
ja. Był, a raczej była. Zagadałam do tak samo, samotnej brunetki
jak ja i tak się zaczęło. Trafiłam prawie, że idealnie. Mówiła,
że znała kilka osób ze swojej byłej szkoły, ale tylko przeważnie
z widzenia. Poza tym tak samo jak ja, była singlem, a to poprawiło
wstępnie naszą relacją, bo zaczynało coś nas łączyć. Szkoda
tylko, że była dojeżdżająca. Sympatię zyskałam na początku
chyba dzięki temu, że gdy pojawiła się obok nas lista z samymi
dziewczynami, stwierdziłyśmy zgodnie, że nie. Nie chcemy być w
takiej grupie, dlatego wpisałyśmy się tam, gdzie było chociaż
kilku chłopaków. Może będą jacyś fajni?
Siedziałyśmy razem,
miał mi kto zająć miejsce, kiedy się spóźniałam. Z czasem
zachęciłam ją do poznania szerzej innych.
Ja, co zawsze unikałam tłumów. I tak <poszerzyło> się nasze grono:
Ona – koleżanka z ławki, Dziewczyna z grzyweczką, Panna ważna i
Panna najfajniejsza. Dziewczyna z grzyweczką miała faceta, więc
nie zawsze gdzieś z nami chodziła. Z panną najfajniejszą facet
zerwał, bo ona była... Specyficzna. Zawsze musiała być w centrum
zainteresowania. I miała zajebistą wyobraźnię. Panna ważna,
uwielbiała ciągać nas po restauracjach, zawsze wydawała mi się
osobą na poziomie.
Tak więc w skrócie. Po pierwszym semestrze
Panna najfajniejsza strzeliła na mnie focha i odbiła mi koleżankę
z ławki. I od tej pory niby się odzywałyśmy, ale mnie
denerwowały. Obie miały takie same imiona i stały się
nierozłączne. Nie dało się z nimi wytrzymać. Poza tym nagle nie
miałam z kim siedzieć. Śmieszny problem. Chodziłam na studia, a
czasami czułam się jak w... Przedszkolu.
Faktem było też to, że prawie większość ludzi, którymi się wtedy otaczałam była młodsza o dwa lata. I chociaż na początku tego nie odczuwałam, potem zaczęłam zauważać.
A moja współlokatorka?
Robiła prawie niemalże wszystko z koleżanką z roku, z akademika.
Czasem, a raczej bardzo często czułam się jakbym mieszkała w
trójkę.
Jak to ludzie potrafia sie zmienic pod wplywem innych a tych na ktorym im zalezalo odepchnac od siebie
OdpowiedzUsuńto było okropne! próbowałam się z tego śmiać, ale czasem to mnie szlak trafiał!
Usuńcos na glupote innych nie ma lekarstwa
Usuńdobrze, że to się już skończyło :]
Usuńi teraz co zamierzasz robic w zyciu?:D
Usuńteraz... szukam pracy, no i zaczynam mgr od paź:)
Usuńi jak idzie szukanie? Mgr czego?
UsuńTak, że nigdzie mnie nie chcą :(
UsuńA mgr administracji.
nie tylko ciebie. O fajnie :D
Usuńa wcześniej też była administracja.
Usuńgłupie uczucie..
wiec bedziesz kiedys pracowac w biurze :D
Usuńbardzo bym chciała!
Usuńmarzenia sie spelniaja ;)
Usuńmieszkanie w trójkę w jednym pokoju - skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuńMnie tez na początku studiów nie było łatwo, chodzi o uczelnię, bo tak nikogo nie znałam, a w każdym nowym miejscu aklimatyzuję się powoli.
Niefajne, co nie? Chyba każdemu na początku nie jest za łatwo, ale do wszystkiego z czasem można się przyzwyczaić. A teraz? Masz jakieś fajne koleżanki?
UsuńSą, są, ale we wakacje to wszyscy daleko :( A największy kontakt mam z takimi z drugiego końca Polski ;)
UsuńJakie to życie dziwne jest! :*
Usuńja powtórzę to... przyjaźnie - te prawdziwe - szuka się u płci przeciwnej. może nie powinnam tak mówić, ale dziewczyny są naprawdę trudne. a może właśnie niektóre są zbyt proste... nie wiem. mam kilka bliższych znajomych-dziewczyn. są... są dziwne. lekko pojechane - kolokwialnie mówiąc. może dlatego dobrze mi się z nimi rozmawia, bo sama mam ciężki charakter. faceci są szczerzy. oddani. troskliwi etc. i zdecydowanie łatwiej mi się z nimi rozmawia.
OdpowiedzUsuńu płci przeciwnej? z takimi przyjaźniami to często się kończy tak, że jedno ze stron się zakochuje i potem już nie jest fajnie. chociaż miałam kilku takich znajomych, co fajnie się gadało, tyle, że z czasem gdy kogoś sobie znaleźli, to już się nie gada.
Usuńtakich osób zostało już niewiele...
dziewczyny są zakręcone i bardzo zawistne, zazdrosne? to chyba stąd...
tak. o zawiści, zazdrości - przekonałam się na własnej skórze. nie wiem skąd to się bierze w kobietach. jesteśmy trudne. może to w nas jest najpiękniejsze dla facetów.
Usuńfakt... od przyjaźni niewiele trzeba do miłości. też to przeżyłam. ale mimo wszystko - wierzę w przyjaźnie damsko-męskie. wierzę.
nawet mam wśród księży kilku przyjaciół. prawdziwych przyjaciół - bez podtekstów, po prostu czysta przyjaźń. różnica 10 lat. a tematów do rozmów masa. nie tylko o Bogu etc. mam świadomość, że mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. kiedy wszystko będzie się walić. gdyby ktoś mi jakieś 4 lata temu powiedział, że będę w stanie zaprzyjaźnić się z księdzem, wyśmiałabym go. ale przeżyłam to na własnej skórze. i w takiej relacji nie ma fałszu, zazdrości czy zawiści. i też nie natknęłam się na księży-pedofilów, żeby nie było ;>
mówisz przyjaźń z księdzem? wydaje mi się, że to może być ciekawe i fajne doświadczenie. oni mają chyba takie trochę inne podejście do życia i ludzi, takie inne spojrzenie, które może wiele dać do zrozumienia.
Usuńja mam... jednego przyjaciela - faceta, który jest gejem i to jest b.fajne! i nie jest "niebezpieczne", bo żadne się nie zakocha. reszta kolegów, to tylko koledzy, im nie powiem tego, co Jemu. Ale za to... koleżanek mam dużo, tylko boję się nazywać je "przyjaciółkami", z tym trochę na dystans u mnie. Bardziej "siostra" :D
ja też jestem ostrożna w nazywaniu kogoś "przyjaciółką"... uczucia są teraz dziwne. kiedyś - a może to też tylko moje wyobrażenie - wszystko było takie bardziej szczere ? etc. tak czuję.
Usuńteż mi się niestety tak wydaje... świat się zmienia i ludzie też;/
Usuńciekawe czy gdyby nastała iii wojna światowa, to ludzie by zmienili swoje podejście... wiem, potworne myśli ;> pewnie wszyscy by kapowali na innych. ogladałaś "czas honoru" ? nienawidzę seriali, polskich seriali, ale ten jest świetny. właśnie o wojnie. może stąd moje myśli.
Usuńdzisiaj się właśnie zastanawiałam czy nie zacząć go oglądać na ipli. widziałam tylko fragmenty, wydaje mi się, że jest właśnie ciekawy.
Usuńjakby była wojna to chyba by było już tylko gorzej...
swoją drogą to ja lubię polskie seriale, zwłaszcza te na tvn:P
;> o stara, moja babcia jest uzależniona od "mody na sukces". teraz męczy powtórki. czasem wpadałam do niej na herbatę, a ta nerwowo patrzyła na zegar na ścianie, gadała, gadała, słuchała, po czym nagle zostawiała mnie z dziadkiem w pokoju i leciała do pokoju z telewizją ;>
Usuńdruga babcia kocha M jak Miłość. teraz jak się do niej wprowadzę, będę pewnie męczyć z nią ;p
a serial polecam gorąco!!! ;*
to powtórki mody też są? o mada foka;D
Usuńa kiedyś oglądałam M, ale mi się znudziło. A Magdę M. też nie oglądałaś? Byłam w "nim" zakochana.
;> wolałam seriale zagraniczne. najczęściej oglądane on-line po nocach. bo w końcu telewizja to zło. ;> poważnie - mogłabym nie mieć telewizora w domu. natomiast jestem uzależniona od "Chirurgów", "House'a". kiedy obejrzałam wszystkie odcinki, przerzuciłam się z ciężkim sercem na "Pamiętniki wampirów" i o zgrozo - wciągnęły mnie. obejrzałam wszystko, pocieszyłam się "czasem honoru". ale muszę przestać. to naprawdę wciąga. a teraz muszę skupić się na maturze. ;>
UsuńJa o moich koleżankach z pierwszego roku studiów mogłabym niezły poemat napisać, ale nic nie przebije tego, że jedna z nich przespała się z moim facetem - w naszym łóżku, w jego urodziny... A, tak mi się przypomniało! :P
OdpowiedzUsuńI nie wiem czemu jest tak, że żadna z koleżanek z pierwszego roku nie zostaje koleżanką na kolejne lata. Ja najlepsze koleżanki znalazłam dopiero na II roku.
Zatkało mnie... Nie zniosłabym tego. I pewnie bardziej nienawidziłabym ją, niż jego... Masz z nią jakiś kontakt? Z nim?
UsuńJa koleżanki znalazłam chyba dopiero po trzecim roku... Przynajmniej mam taką nadzieję.
Z nią od tamtej pory żadnego, prócz tego, że widywałam ją później na wykładach. A jemu wybaczyłam, taka byłam głupia i zakochana... :/
UsuńAno, bo jak jesteśmy zakochani to nasze oczy są ślepe, a serca naiwne.
UsuńZa każdym razem zabijałabym ją wzrokiem!
A co się potem z nim stało...?
Jaka Ty byłaś dzielna!!
Potem on odszedł, do innej...
UsuńTo, to nie był nawet cham i prostak, tylko jakieś bydle chyba! Nie zasługiwał na Ciebie ani na uczucia, którymi go darzyłaś!
UsuńTak, na wiele rzeczy nie zasługiwał, ale co zrobić. Czasu nie cofnę, żyję dalej. Tyle dobrego, że mam dzięki niemu kogoś, kogo bardzo chciałam mieć :)
UsuńFacet, który zdradził raz, zdradzi i drugi raz. To już taki typ. Dlatego też stała zasada, że nie podbiera się nigdy facetów innym dziewczynom ^^ bo i tak nic z niego nie będzie xD skoro jedną zostawił to dlaczego by nie drugą?
UsuńMy nie podkradamy:P
UsuńOstatnio słuchałam takiego jednego polskiego zespołu i tam coś leciało tak: "miłość wybacza zdradę i grzech", tak dla miłości wiele można zrobić.
Oj znam ten ból... jakoś nigdy nie potrafiłam dogadać się z dziewczynami. One jakoś się zgrają, podobierają w sweet parki, trójki, grupki i nie wiadomo co jeszcze, ploteczki, wypady, to, tamto, szok! A ja z jednej strony też bym tak chciała, a z drugiej robi mi się niedobrze.
OdpowiedzUsuńMożemy sobie podać rękę. Też przeważnie patrzę na takie akcje z boku. Kiedyś próbowałam się utrzymywać w towarzystwie, potem znalazłam alternatywę, która zajmowała mi cały czas wolny... ale nie była dobrym pomysłem xD
Pewnie jakiś facet:P
UsuńJa czasem wkomponuję się w jakąś paczkę, ale jak zaczynają się tworzyć jakieś podgrupy, to tego nie znoszę i mam dość, więc się odsuwam i szukam innych? Albo one same mnie znajdują :)
Tak, facet. Zawsze aż za dużo czasu zajmuje.
UsuńPrzykra sprawa... jednego dnia mieć z kim pogadać, mieć fajnych znajomych, a drugiego patrzeć z boku... ;/
Oj, przykra. Dobrze, że czas goi rany i pojawiają się inni ludzie.
UsuńNie dane mi było tego odczuć na własnej skórze ;D
OdpowiedzUsuńale czego, akademika czy takich fajnych koleżanek?
UsuńTego i tego.
Usuńchyba nie masz czego żałować:D
Usuńchociaż w akademiku czasem ciekawie bywało ;d
Wierzę na słowo ;D
Usuńa co Ty teraz robisz? :P
UsuńSzukam pracy ;D
UsuńPrzejmujesz się tym?
OdpowiedzUsuńteraz już nie, ale wtedy było mi trochę źle :P
UsuńNajgorsze jest to, że jeśli nie masz dobrych znajomych, np. na roku to wszyscy inni tez się nie zbliżają, chyba myślą, że skoro do tej pory nikt nie polubił to nie warto próbować :P
Usuńech kolezanki ciezko o dobre takie zreszta jak i o faceta fajnego...
OdpowiedzUsuńzam doskonale ten temat od podszewki... niby u mnie na roku taka 100tka ludzi a jak c docego to zadnej takiej fajniej dziewzyny niemal do kumplowania bo ciagle cos nie ak zazdrosc o oceny, faceta, powodzenie, urode itd jest miedzy dziewczynami wiec nawet ciezko sie jest zwierzyc bo nie wiesz czy za 5 minut caly rok nie wie o tym co mialobyc w sekrecie...
mam tam na roku kolezanki ale coz tam wszystkiego nie mowie bo do konca nie ufam kazdy wie tyle ile moze wiedziec tak jest dobrze a cala prawde wie Marilyn Monroe z mojego pamietnika ;p
ja zaufałam od nowa innym, mam nadzieję, że nie będę tego żałować i że one nie są na chwile, ale czas pokaże.
Usuńejj, ale MM nic Ci nie doradzi, nie pomoże, czasem warto rozejrzeć się za taką osobą godną zaufania, to pomaga w życiu.
wiem wie rozgladam sie ale poki co to czesciej jest tak ze to ja jestem wujek dobra rada;P
Usuńno mam koleznaki ale wiesz zobaczymy czy to ez na dluzej czy tylko na dobre chwile czy nie tylko zycie pokaze jak to wyjdzie w praniu ;)
tak, czas wszystko pokazuje, czasem to aż zaboli. a póki co możesz czasem do mnie się odezwać, może nie zawsze potrafię doradzić, ale lubię słuchać :)
Usuńtak samo Ty do mnie tez ja juz doswiadczony wujek dobra rada zwlaszcza w sprawach sercowcyh ;P ciagle slucham jak koleznaka niby zostala sie z facetem a niby jednak z nim chce byc ale potem i tak sie roztaja bo oni ciagle sa i nie sa razem ilez tak mozna ;p wiec juz tylko slucham i malo co radze bo i tak czlowiek swoje robi ;p
Usuńta w ogole szkoda ze tak daleko od siebie mieszkamy buu ;(
Nienawidzę takich sytuacji. W liceum też ciągle mam jeszcze tego typu problemy i nie jest to przyjemne. Tym bardziej, że jestem typem, który jak cholera boi się przemieszczać sam pośród ludi -.-
OdpowiedzUsuńStudia raczej kojarzą mi się z dojrzałymi ludźmi, a tu popatrz... Ludzie potrafią zaskakiwać swoją infantylnością...
Ja też myślałam, że tam poważniej już będzie, ale jednak nie do końca. Niektórzy długo dorastają, a może niektórzy nie dorosną nigdy?
UsuńDziewczyny są... śmieszne:P W takich sprawach i bardzo zawistne. U facetami z tym lepiej.
Wtedy było mi źle i próbowałam nie zwracać uwagi, ale czasem naprawdę się nie dało. Były w centrum zainteresowania, nie łatwo było ich nie zauważać.
OdpowiedzUsuńAle teraz już na szczęście to się skończyło.
to jest właśnie jedna z rzeczy, której boję się idąc na studia...że ludzie będą przecież wymagać ode mnie dorosłości i odpowiedzialności, ale wśród kolegów i koleżanek będę czuła się jak w przedszkolu...
OdpowiedzUsuńmyślę, że zawsze znajdzie się jakaś "normalna", dorośnięta osoba, zawsze gdzieś taką się znajduje, tylko trzeba mieć szeroko oczy otwarte :)
UsuńNiestety tak bywa. Ja też jestem osobą dojeżdżającą, nie bardzo lubię być w tłumie.
OdpowiedzUsuńKilka osób wystarczy :)
UsuńPewnie.
Usuńa czemu akurat "Jaskrawy"? :>
UsuńMój stary adres z Onetu. Nie zmieniałam. A nick jakoś tak sam mi przypadkowo wpadł do głowy.
Usuńczy dobrze rozumiem, że jesteś taką cichą, spokojną osobą? :)
UsuńCzy ja wiem? Z pozoru tak, ale potem okazuje się, że jestem zamknięta, małomówna i trochę agresywna jak ktoś mi wejdzie w drogę, a ludzie takich osób nie lubią.
UsuńCzyli jednak nie wyszło z tym koleżeństwem, tak jakbyś chciała? Szkoda.
OdpowiedzUsuńAle teraz pewnie jest już lepiej? Jak sobie radzisz i jak obecnie wygląda Twoja sytuacja?
Nie wyszło, rozpadło się.
UsuńA teraz mam inne koleżanki, mam nadzieję, że ta znajomość się nie skończy jak poprzednie.
To cieszę się, że masz kogoś i nie jesteś sama :)
Usuńładnie zabrzmiało ;)
UsuńW końcu wśród ludzi też można być samotnym. Nie mieć do kogo gęby otworzyć, to jest najgorsze.
UsuńNigdy nie miałam doświadczeń z koleżanką z akademika, ale współlokatorka mojej siostry obraziła się na nią, bo ta jej nie powiedziała, że wie, iż tamta jest w ciąży... Z tego wnioskuję, że ludzie zmieniają się nie tylko pod wpływem ludzi, ale także sami z siebie.
OdpowiedzUsuńNo bo... Są zazdrośni, że innych darzy się większym zaufaniem, sympatią itd. Zwłaszcza tak bywa u kobiet.
UsuńPrawie jak mój internat. Na początku miło, trzy osoby w pokoju, sporo czasu razem, nie dlatego, że wspólne mieszkanie, ale zwyczajna sympatia. Imprezy, zakupy, kawiarnie, biblioteki, podkładanie co ciekawszych wierszy. A później mnie prawie rozszarpały, bo sprzeczka, o chłopaka. I czułam się jak sędzia. A nie chciałam. Okropność. Oby od września było lepiej.
OdpowiedzUsuńA dalej będziesz mieszkała z nimi?
UsuńZ jedną na pewno. A co do drugiej to nie wiemy nawet, czy nie zmieniła lokum. Jeszcze parę dni i się okaże. Ale wolałabym obie mimo wszystko, bo poza okresami wojny permanentnej są naprawdę cudownymi, wartościowymi dziewczynami. Nie rozumiem tylko o co ten hałas z panem X. No ale może ja też jestem z Marsa...
UsuńPojawienie się faceta czasem dużo zmienia. Bo nagle staje się najważniejszy i jest się zdolnym do popełnienia największych głupstw przez niego, dla niego. Nie u wszystkich oczywiście, ale niektórym odbija i są zdolni pokłócić się z całym światem.
UsuńOby się poukładało :)
A potem taki facet znika i zostawia wielki syf. I chociaż przed nim było już co najmniej 5 takich samych, to ciągle zero zrozumienia i ciągle te same błędy. Ech. Okropności.
UsuńA Ty? Z kim będziesz mieszkała od nowego roku akademickiego?
Może z czasem od nowa komuś zaufasz. Mnie się to zdarzyło, mam nadzieję, że znów nie się zawiodę.
OdpowiedzUsuńInteresujące jak ludzie się poznają i jak się ich losy dalej toczą...
OdpowiedzUsuńi jak się kończą :P
Usuń