27 miesięcy temu.
Mieszkałam w akademiku,
dalej sama. Przez cały semestr nikogo mi nie „dorzucili”. Czasem
cierpiałam gdy nie było się nawet do kogo odezwać, gdy byłam
taka sama jak palec. Ale teraz już wiem, że chyba wolałabym tak,
jest to pewien rodzaj luksusu. Masz swoje mieszkanie, swoje
pomieszczenie, gdy chcesz płakać to płaczesz, nikt Ci się nie
przygląda. Gdy chcesz zrobić imprezę, to ją robisz. Gdy chcesz
kogoś przenocować, to ten ktoś po prostu u Ciebie zostaje. Nikomu
się nie tłumaczysz i nikogo nie pytasz o zgodę.
Tyle, że wtedy tak
rzadko ktoś mnie odwiedzał. Tak było pusto.
Wysypiałam się, zajęcia
zaczynały się najwcześniej ok.11. Tylko w poniedziałki były
wykłady od 8, ale jakoś sobie je pomijałam. Niekiedy kończyłam o
20. Odpowiadało mi to, cały dzień spędzałam na uczelni, pomiędzy
ludźmi. Tylko koleżanki czasem, a wtedy nawet bardzo psuły mi
humor. Jakoś tak czułam się trochę wykluczana. Ale o tym później.
Na drugim semestrze
miałam chyba tylko jedne ćwiczenia, które mnie przerażały,
których zawsze się bałam. Wykładowca zawsze pytał, stawiał
oceny, plusy i minusy. Łatwo było mu podpaść. Wtedy prawie zawsze
obok mnie po prawej stronie siedział Starosta. Starosta, to był
taki człowiek, który lubił się wtrącić, coś powiedzieć,
błysnąć wiedzą. Kiedyś został zapytany sam, a potem ja, jako jego koleżanka i od
czego czasu, co był pytany on, drżałam i ja, bo czułam, że zaraz
spyta pewnie i mnie. I tak bywało i zawsze mnie wkurzał, że się
odzywa. Bo ja cicha i nieśmiała, nigdy nie lubiłam się odzywać
na forum.
Kiedyś zamiast Starosty obok, usiadł Kolega od serduszek,
zamienili się miejscami. Wcześniej poszli na jakieś piwo, piwa
smakowe. Kolega zaczął mi opowiadać na ucho czego to nie pił. A
ja myślałam sobie tylko „Ale ku.rwa bądź już cicho, bo zaraz
mnie zapyta” i próbowałam opanować śmiech z sytuacji, w której
się znalazłam, bo nagle stał się taki wylewny. Na szczęście
wtedy mnie nie zapytał. Bywało śmiesznie i "stresowo". Do dziś
pamiętam jak właśnie na tych zajęciach padło pytanie, gdzie
opublikujemy ważne ogłoszenie gminne, informacje, żeby wszyscy się
dowiedzieli? I wtem kolega z angielskiego, na całą salę
odpowiedział, totalnie na luzie: „Na Facebooku!” :)
I m.in. dzięki Niemu
polubiłam angielski. Siedział, dwa miejsca dalej, prawie zawsze
pożyczałam Mu kartkę i długopis, a gdy przychodziło koło
pojawiał się w moim pokoju po mój zielony, mądry zeszycik.
Mieszkał też w akademiku i zawsze gdy Go widziałam od pewnego
czasu zaczął mi się poprawiać humor. Trochę przypominał mi
Chama i prostaka...
co Ty dokładnie studiujesz ? i ćwiczenia polegały tylko na pytaniu?? wiem, że pytanie trochę "z tyłka" wzięte, ale biorąc pod uwagę moją obecną sytuację, zaczynam coraz bardziej skupiać się na rozumie, nauce, niż facetach... oczywiście o moim nie zapominam. ^^
OdpowiedzUsuńAdministrację. I nie, nie tylko na pytaniu. Na początku pytał z poprzednich zajęć (trzech ostatnich) kilka osób, a potem w trakcie zadawał pytania na bieżący temat i zdarzały się też plusy/minusy. Ale to nie wszystkie ćwiczenia tak wyglądały. Każdy wykładowca jest inny, a ten był bardzo specyficzny, także spookojnie :)
UsuńJa myślę, że powinien interesować Cię tylko jeden facet, jak już jest Twój, więc to zrozumiałe :P
Margo Wyrozumiała. ;> dziękuję.
Usuńjestem spokojna. akurat chyba nie mam problemów z przemawianiem publicznie... tak sądzę. ;> sądziłam, że ćwiczenia to jakaś praktyka bardziej.
i jak? jesteś zadowolona ze studiów ?
To masz fajnie! Bo ja zawsze odczuwam stres w takich sytuacjach, niestety. Ćwiczenia zazwyczaj wyglądają tak jak lekcja w szkole :)
UsuńKurcze, nikt nigdy mi się nie pytał chyba czy jestem zadowolona, alee myślę, że tak :)
to o tym nie myślisz? w końcu teraz studia to w większym, lub mniejszym stopniu Twoje życie. ;>
Usuńa dlaczego się stresujesz? i co się z Tobą dzieje w sytuacjach stresowych ? (może to właśnie początki mojej kariery psychologa, także liczę na wyczerpującą odpowiedź. postawię diagnozę ;d)
Moje studia już tak jakby się skończyły, przynajmniej te o których teraz piszę. Wspominam je miło, chociaż nie zawsze było kolorowo. Zwłaszcza w dziekanacie :D
UsuńJeeej, czuję się w ogniu pytań! :P
Po prostu boję się, że coś powiem głupiego, że się zatnę, pomylę, nie powiem nic, pani psycholog :P
ile masz lat, Margo? (kobiet nie pyta się o wiek, ale sama mnie kiedyś o to zapytałaś, więc się odwdzięczam ;>)
Usuńmów, mów. a jakie masz reakcje na stres? przyspieszony puls, rumieńce, drżące ręce ? ;>
nie, na blogu tak publicznie? niee. jestem starsza o kilka lat, to na pewno:)
Usuńmoje reakcje? gorąco mi strasznie i pewnie mam rumieńce, okropieństwo;P
mnie nie wstydziłaś się pytać publicznie o mój skromny wiek!! (śmieję się)
Usuń*Katarzyna zamienia się w psychologa, drapiąc się po niewidzialnej bródce* : zaiste, podejrzewam u Ciebie erytrofobię i tendencje do fobii społecznych. zalecenia: nie siedź sama w domu, wychodź do ludzi. miej zawsze pod ręką wesołe piosenki, przypominające Ci o zabawnych chwilach i znajomych.
hahaha, ale i tak nie pamiętam żebyś mi się dokładnie określiła :p
Usuńcooo? co ja mam?! Ty, ale te zalecenia, może przepiszesz mi receptę, pójdę i wykupię jakieś leki lepiej?
leki to psychiatrzy przepisują. ja mogę Ci jakąś terapię indywidualną najwyżej załatwić ;> erytrofobia - lęk przed czerwienieniem się, dlatego też unikanie publicznych wypowiedzi etc.
Usuńokreśliłam się bardzo dokładnie. klasa maturalna. młody tyłek ze mnie. (uśmiecham się)
Ty młody tyłku, Ty! :D
Usuńchyba muszę przyjąć Twoją diagnozę z pokorą serca i przytaknąć głową. terapia indywidualna, ciekawie brzmi..
a ja maturę miałam pięć lat temu:P
czy Ty mnie obrażasz ? ;>
UsuńStary tyłku z erytrofobią ;d
To chyba Ty mnie obrażasz! No nie wiem jak śmiesz! :P
UsuńMasz ciekawy styl pisania. Umiesz opowiedzieć swoje życie tak, że czytelnik jest ciekawy co będzie dalej ;) Weszłam przypadkiem, ale pewnie zajrzę jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam, zapraszam :)
UsuńA jak tu się w ogóle znalazłaś?
Niedawno znowu zaczęłam bawić się w blogowanie, wchodziłam na różne blogi żeby mieć co poczytać, zostawiłaś komentarz u Nilany i w ten oto spsób wylądowałam u Ciebie ^^
Usuńtylko do Ciebie trudno dotrzeć! ale mi się udało:)
UsuńSama się zdziwiłam jak trafiłaś ^^ Nie publikowałam adresu bloga w profilu, bo w sumie to jest ciągle w budowie i samej ciężko mi na niego patrzeć ^^ Ale w sumie zanim cokolwiek zmienię pewnie trochę czasu minie, a skoro i tak trafiłaś... xD
UsuńEj, przecież nie wygląda źle, nie wiem o co Ci chodzi:P
UsuńTylko proszę Cię, nie rób widoków dynamicznych, bo mi to życie utrudnia:p
Myślałam o tym xD ale stwierdziłam, że wygląda jak jakiś portal internetowy z wiadomościami i... nie... xD A co do obecnego stanu rzeczy to wygląda okropnie :P gryzie się ze mną samą ^^
UsuńUff, to tak bardzo profesjonalnie na moje oko wygląda i dlatego nie przypomina mi ...bloga, bo takie trudne o obsłudze czasem;D
UsuńAle co tam się gryzie to nie wiem. Albo wiem! Denerwuje Cię różnorodność czcionek! Co? :D
Nieee... xD te dziwaczne tło i jego kolor, faktura... bleee... xD ale i tak nic lepszego już nie ma :D
UsuńHaha:D Ty widzę wybredna jesteś! A do linków mogę Twój adres dorzucić czy to jakaś tajemnica jak na razie? :P
UsuńNie no, możesz dorzucić ^^ będzie mi nawet miło :D sądzę, że tło jest wystarczającym odstraszaczem żeby nie trzeba było robić tajemnicy z adresu
UsuńDorzuciłam :) A z tym tłem, to pisałam już że przesadzasz? ;]
UsuńJa szczerze mówiąc właśnie takie proste, odludnione życie preferuje. Moja mama uważa mnie przez to za dziwaka, bo moje rodzeństwo normalnie ma koleżanki, kolegów itd. a ja nic - to znaczy, praktycznie nikt do mnie nie przychodzi (tłumy to są jedynie w roku szkolnym jak trzeba jakiś projekt zrobić itd. lub w okresie listopad-marzec, gdy najwyższa zachorowalność i trzeba zeszyty pożyczać, bo ludzie lubią moje staranne notatki), jak sama wychodzę to głównie bez towarzysza.
OdpowiedzUsuńTo ciekawe masz to studenckie życie, i znajomych ludzi :)
I nie wiem czemu, ale polubilam Starostę z Twoich opowiadań :p
Ja będąc w Twoim wieku, też podobnie "żyłam". Znajomych spotykałam tylko w szkole i to mi wystarczało, dopiero z czasem to się zmieniło. U Ciebie pewnie też to się pozmienia jeszcze sto pięćdziesiąt razy :)
UsuńStarostę polubiłaś, hmm, no tak sympatyczny chłopak:P
Może jak wyjadę po skonczeniu liceum ze swojej dziury do jakiegos wiekszego miasta to coś sie zmieni? ;)
UsuńA jakis taki, właśnie sympatyczny, mi sie wydał ;P
Na pewno! I to bardzo dużo! Studia to trochę inny świat, zwłaszcza dzienne! Jeszcze dużo przed Tobą :)
UsuńI Starostę może też jakiegoś sympatycznego poznasz ;)
Z pewnością inny. Moi koledzy w pierwszych dniach na uczelni wciąż z przyzwyczajenia dzwonka wyczekiwali :)
UsuńNo, może, może - byle by nie był zamaskowanym chamem :p
No tak, dzwonka nie ma i czasem jak wykładowca się rozpędzi to końca nie widać, a nikt nie jest na tyle odważny, żeby powiedzieć, że jego czas już minął :D Dopiero następny wykładowca, który będzie chciał wejść do sali;P
UsuńHaha, padłam z określenia "zamaskowany cham":D
Mam nadzieję, że chociaż większość z tych gaduł ciekawie wykłada :)
UsuńCóż, ta moja podejrzliwość do ludzi :)
Czy ja wiem... :D Niektórzy na pewno tak. Podejrzliwe oko? Czy ucho też? :P
UsuńChyba oko przeważa ;)
UsuńJak Cię widzą, tak Cię piszą. Ale pamiętaj, że pierwsze wrażenie może być zgubne!
UsuńZnaczy wiesz, nie chodzi o pierwsze wrażenie. Głównie o obserwację. Obserwuję zachowanie danej osoby i wyciągam... Wnioski :)
UsuńAaaa, taki z Ciebie "cichy wielbiciel" ;D
UsuńNo dobra, to niech tak będzie ;)
nowy kolega od zeszytu hm ciekawe :D
OdpowiedzUsuńHmm, bardzo ciekawe/y :PP
Usuńi co spotykasz go czasami?:D
UsuńFortunata, mam wrażenie, że już mnie o to pytałaś :P
Usuńbo za kazdym razem jest ktos inny :D A ja chce jakis romans a tu nic no
Usuńjak to? :D
Usuńprzecież Starosta jest jeden i ten sam :D
Ale kolega z angielskiego jest wspomniany chyba pierwszy raz ;-)
Usuńaaa, bo Ty o niego pytałaś:D a ja nie wiem czemu, znów pomyślałam, że o Starostę pytasz, upss ;D
Usuńmoze Starosta tak ci w glowie siedzi? :D
Usuńw głowie to nieee, nie raczej nie :P tylko Ty mi tak bałamucisz, że tracę rozum;P
Usuńbo ja chce romansss :D
Usuńhaha, ja teeeeeeeż! :D
Usuńno to dzialaj kochana :D
Usuńkoniec z romansami!
Usuńniemozliwe ;-/
Usuńnie wierzysz mi? :P
UsuńNa FejsbÓku jest przecież wszystko :D
OdpowiedzUsuńNie, nie wszystko, bo nie wszyscy znajomi mają fb:P
UsuńWiem :P szkoda, niektórzy mogli by mieć ;D
UsuńNo, zgadzam się :D Niektórych mi tam naprawdę brakuje ;P
UsuńMmmmm... zaczyna się od zeszyciku... :>
OdpowiedzUsuń~Antisocial, ale zapraszam też na tego bloga. :)
Mmm... aż mi się jeść zachciało ;)
Usuńhaha nie ma to jak flirty pod czujnym okiem profesora ;P
OdpowiedzUsuńflirty:P co Ty mówisz :P
Usuńjuz sie nie wykrecaj takie niewiniatko udajesz a tu sie okazuje ze tak tym biednym facetom w glowie macisz ze ho ho Ty wampie ;D
Usuńej, ej, ja jestem spokojna :D to oni oni raczej mi / mnie ?:P
Usuńjasne jasne zawsze wina kobiety jest ;p
Usuńchyba się przejęzyczyłaś, faceta ;]
UsuńFajnie sobie wymyśliłaś ten sposób pisania - od końca, a jednak od początku ;D A ostatnie zdanie po prostu zmusza, by wejść tu znowu i poznać kolejny element układanki. Naprawdę mi się to podoba, trzymasz w napięciu! :) Choć z drugiej strony ciekawi mnie też, co u Ciebie słychać obecnie :P
OdpowiedzUsuńO widzisz, a ja mam czasem ochotę napisać tak w Twoim stylu. Taki zawile napisać o tym i o tamtym i się w pewien sposób "wyżalić", ale mi to tu nie pasuje i zonk:P
UsuńSerio trzymam w napięciu?:D Chciałam... Chciałabym, żeby ktoś film z mojego życia nakręcił, dlatego zaczęłam pisać o swoim życiu w taki oto sposób^^
Film jest raczej nierealny:D ale pamiętnik czemu nie? ;)
Aha, czyli mój styl to wyżalanie się? No dzięki! I kto tu komu pojechał... FOCH! :D ;P
UsuńFoch na mnie? Kobieto, a wiesz co to znaczy? Weź, nie fochaj się na mnie! :P
UsuńI wcale nie tak to miałaś zrozumieć, Wy kobiety;P
Pierwsza część zdania było o Tobie, reszta o mnie:D
Jeśli chodzi o gorzkie żale, to ja jestem w tym mistrzynią <3
Piszesz to wszystko z taką lekkością!
OdpowiedzUsuńProsto z serca:D Hmm, a Ty masz jakiegoś bloga?;>
Usuńtak sobie myślę, że o moich "byłych" to też bym mogła wiele napisać, ale za każdym razem jak przychodzi mi taki pomysł do głowy, to stwierdzam, że szkoda na nich klawiatury :P:P
OdpowiedzUsuńhaha, co za oszczędność:D
Usuńja piszę... o niedoszłych:D
oszczedność owszem i klawiatury i nerwów.. o niektórych to ja bym chciała zapomnieć :P
Usuńnoo ale o niektórych się nie da... choćbyś bardzo, bardzo, bardzo się starała.
UsuńTo wy na wykładach uważaliście? U nas to się spało tylko ;D Ale nie radzę - kiedyś obudziłam się z masą warkoczyków zaplecionych pod różnymi kątami, przez co mi to sterczało niemiłosiernie. No, ale...ciekawa historia. Nigdy nie wiadomo, kiedy się do kogoś poczuje sympatię :)
OdpowiedzUsuńNo napisałam, że wykłady sobie ...pomijałam? :D
UsuńHaha:D Dobrze, że u mnie nie ludzie nie mieli takich pomysłów, ja miałam tylko rysuneczki i podpisy w zeszycie:)
Życie czasem bywa bardzo zaskakujące...
Te wcześniejsze :) Też słodko :)
UsuńA jak z ćw. u Ciebie? :)
UsuńJuż nie studiuję ;]
Usuńto pochwal się co studiowałaś chociaż :P
UsuńCzasem żałuję, że studiowanie mnie ominęło... ale cóż :P
OdpowiedzUsuńNiektórzy mówią, że to "przedłużenie dzieciństwa", zwłaszcza studiowanie dzienne, więc widzisz Ty od razu stałaś się dorosła:P
UsuńAle czy mądrzejsza? ;p
Usuń