26 miesięcy temu.
I tak mijał sobie dzień
za dniem. Nawiązałam kilka znajomości internetowych, ale jakoś
nie wierzyłam w żadną. W każdej mi czegoś brakowało. Posypało
się kilka propozycji spotkań. Poszłam na jedno. Było całkiem
sympatycznie, ale nie udźwignęłabym tego. Oszukiwałabym siebie i
Jego. Na kolejne umówiłam się, ale koniec końcem... Wycofałam,
bo dochodziłam do wniosku, że to nie miałoby sensu, nie miałam
ochoty. Chciałam spotkać kogoś przypadkowo na ulicy i za nim
pójść. Chciałam tak inaczej, chciałam przepaść, tak jak wtedy.
Poczuć to coś, ale to nie przychodziło.
Raz na studiach
zauważyłam, że co poniedziałek siedzą obok nas, na stołówce ci
sami kolesie i jeden ciągle mi się przygląda. Schlebiało mi to,
kiedyś nawet pomyślałam, żebym chciała, żeby zrobił pierwszy
krok, podszedł, zapytał o coś, zaczął rozmowę. Ku mojemu
zaskoczeniu przyszedł kiedyś taki poniedziałek, że podszedł do
naszego stolika i chciał się dosiąść z kolegą, patrzył się
wtedy na mnie. A ja w jakiejś totalnej niemocy zapomniałam jak się
mówi. Natomiast koleżanka stwierdziła ostro, że dosiąść się
nie mogą. Kiedy spytałam czemu tak odpowiedziała - ”Bo
byli mało atrakcyjni. Widziałam jak się patrzył wcześniej na
Twoje plecy, ale dziwny był.”
No
tak, Panna ważna.
I tak ominęła mnie
szansa poznania kogoś normalnego.
Poza tym był jeszcze
Starosta, który był niesamowitym tancerzem. Był idealny na
imprezy. Miał świetne poczucie humoru i wcale nie był taki głupi.
I potrafił być miły. Do dziś pamiętam jak usłyszałam od niego
komplement, że nie muszę się już tak przeglądać w tym oknie, bo
ładnie wyglądam. Była zima, zakładałam szalik i malowałam usta.
Kiedyś zasłonił mi
oczy i kazał zgadywać. Serce chciało mi wtedy wyskoczyć.
Raz prawie by mnie
pocałował, ale jakoś do tego nie doszło, bo nagle jakby się
ocknął i ja w sumie też i takie to w sumie zabawne było wtedy.
Wiosną gdy już było
fajnie, ciepło na dworze, siedzieliśmy gromadką przy fontannie
przed wydziałem. Kiedy ruszyliśmy na zajęcia, w przypływie
dobrego humoru, pchnęłam go trochę ku wodzie. Wtem to ja bym
marnie skończyła, chwycił mnie i chciał pchnąć, ale zaczęłam krzyczeć i się
nade mną zlitował.
A koniec końcem,
wypomniałam mu, a wręcz wyśmiałam się z tego, że jest ode mnie
młodszy. Rocznikowo dwa, ale że on był z grudnia, a ja z lutego,
to prawie trzy lata różnicy.
Jakiś czas później na
imprezie w klubie, kiedy chwycił mnie gorszy humor, odsunęłam się
od niego i kazałam poszukać kogoś innego. I właśnie tego
wieczora Kogoś sobie znalazł. Tydzień później stanął przede
mną z nią u boku, pytając o jakąś pierdołę. Koleżanki zaczęły
mi się pytać jak to się stało.
Taka jestem niesamowita.
Ano... Bo ja dalej nie
mogłam zapomnieć o Tamtym. Bo jak zapomnieć gdy internet dorzuca
Ci z dnia na dzień nowych informacji, a On po jakimś czasie zaczyna
się do Ciebie odzywać i uważa Cię za jedną z lepszych koleżanek?
Zaczyna opowiadać o tym,
że się zmienił, ma dziewczynę, jest zakochany, a Twój świat
coraz bardziej się rozpada z każdym Jego słowem, ale tak bardzo
chcesz go słuchać, bo jesteś stęskniona Jego słów, rozmowy,
czegokolwiek... Że słuchasz i czekasz na kolejny dzień, tydzień,
miesiąc kiedy znowu się odezwie i złamie Twój na nowo poukładany
świat. Zburzy spokój, wznieci nadzieję.
Takie błędne koło.
To takie chamskie i
prostackie, prawda?
Prawda ;)
OdpowiedzUsuńNie no, znajomości z chłopakami są... Specyficzne. Naprawdę, gdybym nie miała przyjaciela płci męskiej nigdy bym nie wierzyła w to, że istanieje cos takiego jak przyjaźń damsko-meska.
Szkoda, że na stołówce wtedy tak sie ułożyło, ale ja sama wiem jak to jest w najważniejszej chwili zapomnieć języka w gębie ;P
Ciężko być czasami być kobietą, kurczę. Człowiek się stara, próbuje, a w głowie gdzieś siedzi i tak, co sprawia, że szlag wszystko trafia. Ech. :<
OdpowiedzUsuńŻałujesz czegoś z tych sytuacji?
OdpowiedzUsuńA czy to nie czasem zakochanie? Na pocieszenie dodam, że mija po 4 latach.
OdpowiedzUsuńNa pewno znajdziesz tego jedynego, tylko musisz troszkę poczekać.
życie jest tak dziwne... że po tym wszystkim co tu napisałaś, potrafiłabym nawet uwierzyć, że nawet z tej waszej FONTANNY spod wydziału wyszedł najprzystojniejszy facet świata - Herkules i poprosił Cię o rękę.
OdpowiedzUsuńmiłość jest trudna... ale najważniejsze to nie mieć klapek na oczach - na jedną osobę. (chodzi mi kiedy to uczucie nie wypali_. to trudne, ale do zrobienia. sama o tym wiem.
Te słowa tak pięknie i gładko układają Ci się w zdania... cały smutek polega na tym, że historie są prawdziwe... i póki co chyba jeszcze nie mają szczęśliwego zakończenia... :( jeszcze...
OdpowiedzUsuńJa też poznałam kilka osób przez internet, pojawiła się propozycja spotkania, ale odmówiłam.
OdpowiedzUsuńCzekaj to ten starosta sobie panne znalazl a ty cos do niego poczulas? bo juz sie pogubilam sorki
OdpowiedzUsuńwięc dlaczego ten kontakt z nim utrzymujesz? to rozwala Twoje życie i nie pozwala na uzyskanie spokoju.
OdpowiedzUsuńech te kolezanki czasem musza popsuc cos fajnego a taki romasnw stolowce bylby fajny ^^
OdpowiedzUsuńa jelsi chodzi o Staroste to coz skoro znalazl inna to widac nie ten tajk ten ktorego okreslasz mianem "chama i prostaka" ;P swoja droga tez ma czelnosc pisac do ciebie itd dran!
mysle ze nie ma co wspominac przeszlosc tylko myslec o fajnej przyszlosci ;)
Ach, cudowne koleżanki, zawsze pomogą. A nie powinniście o tym pogadać? Może wtedy zrozumiałby, że to Cię boli?
OdpowiedzUsuńznajomość internetowe.... mi już obrzydły ;D hahaha ;D
OdpowiedzUsuńpoznałam przez neta kilka osób, ale nigdy nie były to jakieś super znajomości.
OdpowiedzUsuńchamskie i prostackie to trochę z jego strony, ot sobie wymyślił, zaprzyjaźnić się z byłą dziewczyną, ja Ci mówię, wszystko jego wina i tyle :P
OdpowiedzUsuńja w sumie nic nie mam do znajomości internetowych,różnie się układa. i w internecie i w prawdziwym życiu można spotkać idiotów,ale i fajnych ludzi.
OdpowiedzUsuńno ale trzeba być dobrej myśli i próbować:) to chyba lepsze rozwiązanie,niż siedzieć w czterech ścianach:)
Zazdroszczę Ci tych wspomnień, przyjemnie się o tym czyta :)
OdpowiedzUsuńA pan "Tamty" to pan Cham i Prostak? :P
Żeby poznać faceta, to trzeba wziąć byka za rogi i samemu się o niego postarać, a nie czekać czy zagada, czy nie zagada, bo takim sposobem to można czekać wiecznie...
OdpowiedzUsuń