czwartek, 23 sierpnia 2012

8. Restart

34 miesiące temu.


Kiedy zdecydowałam się iść na studia dzienne i zamieszkać w akademiku, nie znałam tam nikogo. Nie znałam tego miasta ani ludzi. Zaczynałam z czystą, białą kartką. Każdy był obcy i nowy. W akademiku wystałam swoje, żeby się zameldować. Jakieś dziewięć godzin? Przede mną stała para, która ciągle była do siebie przylepiona. Dziewczyna była uroczą, zadbaną blondynką. Wyglądała jak modelka. Chłopak był taki sobie. Kiedy nadeszła moja kolej, to, że stałam za nią uprawniło mnie do tego, żeby zostać jej współlokatorką. Obie nikogo nie znałyśmy, a ludziom tam nie chciało się parować nas z innymi i tak już zostało. Ona pierwsza razem z chłopakiem i rodzicami weszła do pokoju, ja za nimi z ojcem. Pokój był wąski, łóżko piętrowe, balkon zasrany przez gołębie. Na łączniku miałyśmy umywalkę, wc i prysznic, który zasuwał się kotarą. Kiedy zwiedzałyśmy nasz dobytek, wyszła nasza nowa sąsiadka z tego samego łącznika. Od niej dowiedziałyśmy się, że obok niej mieszkają dwie dziewczyny, obok nas, dwóch chłopaków - „ale spokojnie, nie podglądają” (chodziło jej o prysznic), a lodówka, która stała na korytarzu była jej współlokatorki, ale można z niej było korzystać. Zajęłam górne łóżko i to biurko bliżej drzwi.
Kolejnego dnia poszłam na spotkanie organizacyjne mojego roku, rozdawali indeksy i legitymacje, trzeba było też wpisać się do jakiejś z pięciu grup. I znów nikogo nie znałam. Kiedy już znalazłam się w sali, poszukałam jakiegoś wolnego miejsca, kogoś takiego samotnego jak ja. Był, a raczej była. Zagadałam do tak samo, samotnej brunetki jak ja i tak się zaczęło. Trafiłam prawie, że idealnie. Mówiła, że znała kilka osób ze swojej byłej szkoły, ale tylko przeważnie z widzenia. Poza tym tak samo jak ja, była singlem, a to poprawiło wstępnie naszą relacją, bo zaczynało coś nas łączyć. Szkoda tylko, że była dojeżdżająca. Sympatię zyskałam na początku chyba dzięki temu, że gdy pojawiła się obok nas lista z samymi dziewczynami, stwierdziłyśmy zgodnie, że nie. Nie chcemy być w takiej grupie, dlatego wpisałyśmy się tam, gdzie było chociaż kilku chłopaków. Może będą jacyś fajni?
Siedziałyśmy razem, miał mi kto zająć miejsce, kiedy się spóźniałam. Z czasem zachęciłam ją do poznania szerzej innych. Ja, co zawsze unikałam tłumów. I tak <poszerzyło> się nasze grono: Ona – koleżanka z ławki, Dziewczyna z grzyweczką, Panna ważna i Panna najfajniejsza. Dziewczyna z grzyweczką miała faceta, więc nie zawsze gdzieś z nami chodziła. Z panną najfajniejszą facet zerwał, bo ona była... Specyficzna. Zawsze musiała być w centrum zainteresowania. I miała zajebistą wyobraźnię. Panna ważna, uwielbiała ciągać nas po restauracjach, zawsze wydawała mi się osobą na poziomie.
Tak więc w skrócie. Po pierwszym semestrze Panna najfajniejsza strzeliła na mnie focha i odbiła mi koleżankę z ławki. I od tej pory niby się odzywałyśmy, ale mnie denerwowały. Obie miały takie same imiona i stały się nierozłączne. Nie dało się z nimi wytrzymać. Poza tym nagle nie miałam z kim siedzieć. Śmieszny problem. Chodziłam na studia, a czasami czułam się jak w... Przedszkolu.
Faktem było też to, że prawie większość ludzi, którymi się wtedy otaczałam była młodsza o dwa lata. I chociaż na początku tego nie odczuwałam, potem zaczęłam zauważać.
A moja współlokatorka? Robiła prawie niemalże wszystko z koleżanką z roku, z akademika. Czasem, a raczej bardzo często czułam się jakbym mieszkała w trójkę.



83 komentarze:

  1. Jak to ludzie potrafia sie zmienic pod wplywem innych a tych na ktorym im zalezalo odepchnac od siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to było okropne! próbowałam się z tego śmiać, ale czasem to mnie szlak trafiał!

      Usuń
    2. cos na glupote innych nie ma lekarstwa

      Usuń
    3. dobrze, że to się już skończyło :]

      Usuń
    4. i teraz co zamierzasz robic w zyciu?:D

      Usuń
    5. teraz... szukam pracy, no i zaczynam mgr od paź:)

      Usuń
    6. i jak idzie szukanie? Mgr czego?

      Usuń
    7. Tak, że nigdzie mnie nie chcą :(
      A mgr administracji.

      Usuń
    8. nie tylko ciebie. O fajnie :D

      Usuń
    9. a wcześniej też była administracja.
      głupie uczucie..

      Usuń
    10. wiec bedziesz kiedys pracowac w biurze :D

      Usuń
    11. marzenia sie spelniaja ;)

      Usuń
  2. mieszkanie w trójkę w jednym pokoju - skąd ja to znam...
    Mnie tez na początku studiów nie było łatwo, chodzi o uczelnię, bo tak nikogo nie znałam, a w każdym nowym miejscu aklimatyzuję się powoli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niefajne, co nie? Chyba każdemu na początku nie jest za łatwo, ale do wszystkiego z czasem można się przyzwyczaić. A teraz? Masz jakieś fajne koleżanki?

      Usuń
    2. Są, są, ale we wakacje to wszyscy daleko :( A największy kontakt mam z takimi z drugiego końca Polski ;)

      Usuń
    3. Jakie to życie dziwne jest! :*

      Usuń
  3. ja powtórzę to... przyjaźnie - te prawdziwe - szuka się u płci przeciwnej. może nie powinnam tak mówić, ale dziewczyny są naprawdę trudne. a może właśnie niektóre są zbyt proste... nie wiem. mam kilka bliższych znajomych-dziewczyn. są... są dziwne. lekko pojechane - kolokwialnie mówiąc. może dlatego dobrze mi się z nimi rozmawia, bo sama mam ciężki charakter. faceci są szczerzy. oddani. troskliwi etc. i zdecydowanie łatwiej mi się z nimi rozmawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u płci przeciwnej? z takimi przyjaźniami to często się kończy tak, że jedno ze stron się zakochuje i potem już nie jest fajnie. chociaż miałam kilku takich znajomych, co fajnie się gadało, tyle, że z czasem gdy kogoś sobie znaleźli, to już się nie gada.
      takich osób zostało już niewiele...
      dziewczyny są zakręcone i bardzo zawistne, zazdrosne? to chyba stąd...

      Usuń
    2. tak. o zawiści, zazdrości - przekonałam się na własnej skórze. nie wiem skąd to się bierze w kobietach. jesteśmy trudne. może to w nas jest najpiękniejsze dla facetów.

      fakt... od przyjaźni niewiele trzeba do miłości. też to przeżyłam. ale mimo wszystko - wierzę w przyjaźnie damsko-męskie. wierzę.
      nawet mam wśród księży kilku przyjaciół. prawdziwych przyjaciół - bez podtekstów, po prostu czysta przyjaźń. różnica 10 lat. a tematów do rozmów masa. nie tylko o Bogu etc. mam świadomość, że mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. kiedy wszystko będzie się walić. gdyby ktoś mi jakieś 4 lata temu powiedział, że będę w stanie zaprzyjaźnić się z księdzem, wyśmiałabym go. ale przeżyłam to na własnej skórze. i w takiej relacji nie ma fałszu, zazdrości czy zawiści. i też nie natknęłam się na księży-pedofilów, żeby nie było ;>

      Usuń
    3. mówisz przyjaźń z księdzem? wydaje mi się, że to może być ciekawe i fajne doświadczenie. oni mają chyba takie trochę inne podejście do życia i ludzi, takie inne spojrzenie, które może wiele dać do zrozumienia.
      ja mam... jednego przyjaciela - faceta, który jest gejem i to jest b.fajne! i nie jest "niebezpieczne", bo żadne się nie zakocha. reszta kolegów, to tylko koledzy, im nie powiem tego, co Jemu. Ale za to... koleżanek mam dużo, tylko boję się nazywać je "przyjaciółkami", z tym trochę na dystans u mnie. Bardziej "siostra" :D

      Usuń
    4. ja też jestem ostrożna w nazywaniu kogoś "przyjaciółką"... uczucia są teraz dziwne. kiedyś - a może to też tylko moje wyobrażenie - wszystko było takie bardziej szczere ? etc. tak czuję.

      Usuń
    5. też mi się niestety tak wydaje... świat się zmienia i ludzie też;/

      Usuń
    6. ciekawe czy gdyby nastała iii wojna światowa, to ludzie by zmienili swoje podejście... wiem, potworne myśli ;> pewnie wszyscy by kapowali na innych. ogladałaś "czas honoru" ? nienawidzę seriali, polskich seriali, ale ten jest świetny. właśnie o wojnie. może stąd moje myśli.

      Usuń
    7. dzisiaj się właśnie zastanawiałam czy nie zacząć go oglądać na ipli. widziałam tylko fragmenty, wydaje mi się, że jest właśnie ciekawy.
      jakby była wojna to chyba by było już tylko gorzej...
      swoją drogą to ja lubię polskie seriale, zwłaszcza te na tvn:P

      Usuń
    8. ;> o stara, moja babcia jest uzależniona od "mody na sukces". teraz męczy powtórki. czasem wpadałam do niej na herbatę, a ta nerwowo patrzyła na zegar na ścianie, gadała, gadała, słuchała, po czym nagle zostawiała mnie z dziadkiem w pokoju i leciała do pokoju z telewizją ;>
      druga babcia kocha M jak Miłość. teraz jak się do niej wprowadzę, będę pewnie męczyć z nią ;p
      a serial polecam gorąco!!! ;*

      Usuń
    9. to powtórki mody też są? o mada foka;D
      a kiedyś oglądałam M, ale mi się znudziło. A Magdę M. też nie oglądałaś? Byłam w "nim" zakochana.

      Usuń
    10. ;> wolałam seriale zagraniczne. najczęściej oglądane on-line po nocach. bo w końcu telewizja to zło. ;> poważnie - mogłabym nie mieć telewizora w domu. natomiast jestem uzależniona od "Chirurgów", "House'a". kiedy obejrzałam wszystkie odcinki, przerzuciłam się z ciężkim sercem na "Pamiętniki wampirów" i o zgrozo - wciągnęły mnie. obejrzałam wszystko, pocieszyłam się "czasem honoru". ale muszę przestać. to naprawdę wciąga. a teraz muszę skupić się na maturze. ;>

      Usuń
  4. Ja o moich koleżankach z pierwszego roku studiów mogłabym niezły poemat napisać, ale nic nie przebije tego, że jedna z nich przespała się z moim facetem - w naszym łóżku, w jego urodziny... A, tak mi się przypomniało! :P

    I nie wiem czemu jest tak, że żadna z koleżanek z pierwszego roku nie zostaje koleżanką na kolejne lata. Ja najlepsze koleżanki znalazłam dopiero na II roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatkało mnie... Nie zniosłabym tego. I pewnie bardziej nienawidziłabym ją, niż jego... Masz z nią jakiś kontakt? Z nim?

      Ja koleżanki znalazłam chyba dopiero po trzecim roku... Przynajmniej mam taką nadzieję.

      Usuń
    2. Z nią od tamtej pory żadnego, prócz tego, że widywałam ją później na wykładach. A jemu wybaczyłam, taka byłam głupia i zakochana... :/

      Usuń
    3. Ano, bo jak jesteśmy zakochani to nasze oczy są ślepe, a serca naiwne.
      Za każdym razem zabijałabym ją wzrokiem!
      A co się potem z nim stało...?

      Jaka Ty byłaś dzielna!!

      Usuń
    4. Potem on odszedł, do innej...

      Usuń
    5. To, to nie był nawet cham i prostak, tylko jakieś bydle chyba! Nie zasługiwał na Ciebie ani na uczucia, którymi go darzyłaś!

      Usuń
    6. Tak, na wiele rzeczy nie zasługiwał, ale co zrobić. Czasu nie cofnę, żyję dalej. Tyle dobrego, że mam dzięki niemu kogoś, kogo bardzo chciałam mieć :)

      Usuń
    7. Facet, który zdradził raz, zdradzi i drugi raz. To już taki typ. Dlatego też stała zasada, że nie podbiera się nigdy facetów innym dziewczynom ^^ bo i tak nic z niego nie będzie xD skoro jedną zostawił to dlaczego by nie drugą?

      Usuń
    8. My nie podkradamy:P
      Ostatnio słuchałam takiego jednego polskiego zespołu i tam coś leciało tak: "miłość wybacza zdradę i grzech", tak dla miłości wiele można zrobić.

      Usuń
  5. Oj znam ten ból... jakoś nigdy nie potrafiłam dogadać się z dziewczynami. One jakoś się zgrają, podobierają w sweet parki, trójki, grupki i nie wiadomo co jeszcze, ploteczki, wypady, to, tamto, szok! A ja z jednej strony też bym tak chciała, a z drugiej robi mi się niedobrze.
    Możemy sobie podać rękę. Też przeważnie patrzę na takie akcje z boku. Kiedyś próbowałam się utrzymywać w towarzystwie, potem znalazłam alternatywę, która zajmowała mi cały czas wolny... ale nie była dobrym pomysłem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jakiś facet:P
      Ja czasem wkomponuję się w jakąś paczkę, ale jak zaczynają się tworzyć jakieś podgrupy, to tego nie znoszę i mam dość, więc się odsuwam i szukam innych? Albo one same mnie znajdują :)

      Usuń
    2. Tak, facet. Zawsze aż za dużo czasu zajmuje.
      Przykra sprawa... jednego dnia mieć z kim pogadać, mieć fajnych znajomych, a drugiego patrzeć z boku... ;/

      Usuń
    3. Oj, przykra. Dobrze, że czas goi rany i pojawiają się inni ludzie.

      Usuń
  6. Nie dane mi było tego odczuć na własnej skórze ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. teraz już nie, ale wtedy było mi trochę źle :P

      Usuń
    2. Najgorsze jest to, że jeśli nie masz dobrych znajomych, np. na roku to wszyscy inni tez się nie zbliżają, chyba myślą, że skoro do tej pory nikt nie polubił to nie warto próbować :P

      Usuń
  8. ech kolezanki ciezko o dobre takie zreszta jak i o faceta fajnego...
    zam doskonale ten temat od podszewki... niby u mnie na roku taka 100tka ludzi a jak c docego to zadnej takiej fajniej dziewzyny niemal do kumplowania bo ciagle cos nie ak zazdrosc o oceny, faceta, powodzenie, urode itd jest miedzy dziewczynami wiec nawet ciezko sie jest zwierzyc bo nie wiesz czy za 5 minut caly rok nie wie o tym co mialobyc w sekrecie...
    mam tam na roku kolezanki ale coz tam wszystkiego nie mowie bo do konca nie ufam kazdy wie tyle ile moze wiedziec tak jest dobrze a cala prawde wie Marilyn Monroe z mojego pamietnika ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zaufałam od nowa innym, mam nadzieję, że nie będę tego żałować i że one nie są na chwile, ale czas pokaże.
      ejj, ale MM nic Ci nie doradzi, nie pomoże, czasem warto rozejrzeć się za taką osobą godną zaufania, to pomaga w życiu.

      Usuń
    2. wiem wie rozgladam sie ale poki co to czesciej jest tak ze to ja jestem wujek dobra rada;P
      no mam koleznaki ale wiesz zobaczymy czy to ez na dluzej czy tylko na dobre chwile czy nie tylko zycie pokaze jak to wyjdzie w praniu ;)

      Usuń
    3. tak, czas wszystko pokazuje, czasem to aż zaboli. a póki co możesz czasem do mnie się odezwać, może nie zawsze potrafię doradzić, ale lubię słuchać :)

      Usuń
    4. tak samo Ty do mnie tez ja juz doswiadczony wujek dobra rada zwlaszcza w sprawach sercowcyh ;P ciagle slucham jak koleznaka niby zostala sie z facetem a niby jednak z nim chce byc ale potem i tak sie roztaja bo oni ciagle sa i nie sa razem ilez tak mozna ;p wiec juz tylko slucham i malo co radze bo i tak czlowiek swoje robi ;p
      ta w ogole szkoda ze tak daleko od siebie mieszkamy buu ;(

      Usuń
  9. Nienawidzę takich sytuacji. W liceum też ciągle mam jeszcze tego typu problemy i nie jest to przyjemne. Tym bardziej, że jestem typem, który jak cholera boi się przemieszczać sam pośród ludi -.-

    Studia raczej kojarzą mi się z dojrzałymi ludźmi, a tu popatrz... Ludzie potrafią zaskakiwać swoją infantylnością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślałam, że tam poważniej już będzie, ale jednak nie do końca. Niektórzy długo dorastają, a może niektórzy nie dorosną nigdy?

      Dziewczyny są... śmieszne:P W takich sprawach i bardzo zawistne. U facetami z tym lepiej.

      Usuń
  10. Wtedy było mi źle i próbowałam nie zwracać uwagi, ale czasem naprawdę się nie dało. Były w centrum zainteresowania, nie łatwo było ich nie zauważać.
    Ale teraz już na szczęście to się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  11. to jest właśnie jedna z rzeczy, której boję się idąc na studia...że ludzie będą przecież wymagać ode mnie dorosłości i odpowiedzialności, ale wśród kolegów i koleżanek będę czuła się jak w przedszkolu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że zawsze znajdzie się jakaś "normalna", dorośnięta osoba, zawsze gdzieś taką się znajduje, tylko trzeba mieć szeroko oczy otwarte :)

      Usuń
  12. Niestety tak bywa. Ja też jestem osobą dojeżdżającą, nie bardzo lubię być w tłumie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka osób wystarczy :)

      Usuń
    2. a czemu akurat "Jaskrawy"? :>

      Usuń
    3. Mój stary adres z Onetu. Nie zmieniałam. A nick jakoś tak sam mi przypadkowo wpadł do głowy.

      Usuń
    4. czy dobrze rozumiem, że jesteś taką cichą, spokojną osobą? :)

      Usuń
    5. Czy ja wiem? Z pozoru tak, ale potem okazuje się, że jestem zamknięta, małomówna i trochę agresywna jak ktoś mi wejdzie w drogę, a ludzie takich osób nie lubią.

      Usuń
  13. Czyli jednak nie wyszło z tym koleżeństwem, tak jakbyś chciała? Szkoda.
    Ale teraz pewnie jest już lepiej? Jak sobie radzisz i jak obecnie wygląda Twoja sytuacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyszło, rozpadło się.
      A teraz mam inne koleżanki, mam nadzieję, że ta znajomość się nie skończy jak poprzednie.

      Usuń
    2. To cieszę się, że masz kogoś i nie jesteś sama :)

      Usuń
    3. ładnie zabrzmiało ;)

      Usuń
    4. W końcu wśród ludzi też można być samotnym. Nie mieć do kogo gęby otworzyć, to jest najgorsze.

      Usuń
  14. Nigdy nie miałam doświadczeń z koleżanką z akademika, ale współlokatorka mojej siostry obraziła się na nią, bo ta jej nie powiedziała, że wie, iż tamta jest w ciąży... Z tego wnioskuję, że ludzie zmieniają się nie tylko pod wpływem ludzi, ale także sami z siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo... Są zazdrośni, że innych darzy się większym zaufaniem, sympatią itd. Zwłaszcza tak bywa u kobiet.

      Usuń
  15. Prawie jak mój internat. Na początku miło, trzy osoby w pokoju, sporo czasu razem, nie dlatego, że wspólne mieszkanie, ale zwyczajna sympatia. Imprezy, zakupy, kawiarnie, biblioteki, podkładanie co ciekawszych wierszy. A później mnie prawie rozszarpały, bo sprzeczka, o chłopaka. I czułam się jak sędzia. A nie chciałam. Okropność. Oby od września było lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dalej będziesz mieszkała z nimi?

      Usuń
    2. Z jedną na pewno. A co do drugiej to nie wiemy nawet, czy nie zmieniła lokum. Jeszcze parę dni i się okaże. Ale wolałabym obie mimo wszystko, bo poza okresami wojny permanentnej są naprawdę cudownymi, wartościowymi dziewczynami. Nie rozumiem tylko o co ten hałas z panem X. No ale może ja też jestem z Marsa...

      Usuń
    3. Pojawienie się faceta czasem dużo zmienia. Bo nagle staje się najważniejszy i jest się zdolnym do popełnienia największych głupstw przez niego, dla niego. Nie u wszystkich oczywiście, ale niektórym odbija i są zdolni pokłócić się z całym światem.
      Oby się poukładało :)

      Usuń
    4. A potem taki facet znika i zostawia wielki syf. I chociaż przed nim było już co najmniej 5 takich samych, to ciągle zero zrozumienia i ciągle te same błędy. Ech. Okropności.

      A Ty? Z kim będziesz mieszkała od nowego roku akademickiego?

      Usuń
  16. Może z czasem od nowa komuś zaufasz. Mnie się to zdarzyło, mam nadzieję, że znów nie się zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Interesujące jak ludzie się poznają i jak się ich losy dalej toczą...

    OdpowiedzUsuń