czwartek, 28 marca 2013

49. To jednak będziesz?

Styczeń 2012.

Postanowienia noworoczne mają to do siebie, że lubimy ich nie spełniać. Środa była pierwszym dniem nowego roku kiedy miałam sobie udowodnić, sobie i Jemu, że mam już dość tej emocjonalnej huśtawki jego zachowań i jego niezdecydowania. Chrzanię to. W środę mieliśmy wspólne zajęcia. Jak na złość nie było koleżanki która ze mną na nie chodziła i z którą jakoś zaczęłyśmy się kumplować. Chodziłyśmy też razem na angielski. Ale nie o tym teraz.
Siedziałam więc sama na ławeczce na końcu korytarza. Pod drzwiami zebrało się już kilka osób. Nagle zauważyłam kątem oka, że On też już przyszedł. Baa, słyszałam Go już z drugiego końca, ale dzielnie udawałam, że Go nie widzę ani nie słyszę. No przecież nie będę do Niego podchodzić! Mam go w dupie. I tak siedzę i słyszę jak mówi do Długowłosego, że „O Gośka jest”.
Siedzę i nie reaguję, a już mi tak gorąco, że poradzić sobie nie mogę. Bawię się telefonem, udaje, że coś na nim robię, a w ogóle nie mam co robić i nagle ten telefon zaczyna dzwonić! Dzwoni... On! Odbieram zatem i słyszę jak się mnie pyta: gdzie jestem?! Jestem zaskoczona, ale najnormalniej na świecie stwierdzam, że czekam już pod salą. Mówi mi, że On też tam zaraz będzie i ok i się rozłącza. Siedzę dalej poważna, nie wiem w ogóle co on wyrabia... Ale już się we mnie gotuje. Słyszę jak tam z kimś jeszcze rozmawia, po czym po jakiś dwóch minutach przychodzi z Długowłosym i siada obok mnie, a ja próbuję być zaskoczona, że już jest...
I zaczyna mi się pytać o Sylwestra, to opowiadam jak było fajnie, proponuje im zgadywać za kogo byłam przebrana, On w ogóle nie myśli. Zauważam, że trochę mu przykro. On mówi tylko, że był taxi, wszystkich odwoził i nic nie wypił, a po północy pojechał do Rumuna, bo ten nigdzie nie szedł bo był chory... Nie przyznaję się, że w naszym gronie były same baby i że jednak szkoda, że nie byłam z Nim. Jestem twarda. Jestem femme fatale.
Kiedy wchodzę już do sali zajmuje drugi wolny rząd, siedzę sama. Moich znajomych z rzędu nie ma. Za mną siedzi chłopak dość specyficzny, ale odwracam się i próbuję jakoś zagaić rozmowę. Nagle widzę, że po wcześniejszej konsultacji z Długowłosym, Serduszkowy idzie w moją stronę i siada obok mnie. On, ten co zawsze siada w miarę możliwości w ostatnim rzędzie, żeby się wyspać! Zdziwiona jego zachowaniem mimo wszystko jakoś uśmiecham się. Mamy styczeń, jest zima, a tu nagle zaczyna być burza... Pamiętam to charakterystyczne zajście! Pada deszcz, który leje się strumieniami po szybach, a w międzyczasie toczy się kolejna nudna prezentacja w sali. Takie cuda w jednym dniu. Cudowny dzień?
Mówimy coś do siebie czasami, nagle z nudów zaczynam oglądać zdjęcia na telefonie i znajduje foto Punka z wakacji, pokazuje mu, a On zachowuje się jakby koleś był mu zupełnie obojętny, a to przecież On się z nim pierwszy zakumplował i nas z nim przedstawił... 
( Z biegiem czasu doszłam do wniosku, że był zazdrosny. Zawsze kiedy o nim wspomniałam miał jakiegoś focha, a przecież on dla mnie (Punk) jest antyseksualny... )
Kiedy wychodziłam z uczelni stali razem z Długowłosym na schodach. Pożegnałam się radośnie „Cześć chłopaki”. Kolega od Serduszek nie odpowiedział nic, był trochę jakby zaskoczony, zawieszony, zmierzył mnie tylko wzrokiem. W sumie to nawet mi się to spodobało. A Długowłosy zapytał czy nie jest mi zimno i dla kogo się tak stroję (byłam w krótkiej spódniczce), odpowiedziałam że dla siebie i uśmiechnięta odeszłam.
Byłam górą i tak się właśnie czułam.
Wieczorem przeprowadziłam sobie małą prowokację na fb, która skutecznie się udała, bo do mnie napisał i zapytał jakie mam plany na czwartek wieczór. Czwartek wieczór miałam być już w domu, bo w piątek było święto, ale gdy napisał, że przyniesie wino... Nie wiedziałam o co chodzi, ale postanowiłam spróbować. Postanowiłam dać sobie / Jemu / Nam jeszcze jedną szansę? Pierwszą / ostatnią szansę?
Pozmieniałam plany, zaryzykowałam. W czwartek nie mieliśmy razem zajęć. Miał poprawić angielski i wieczorem przyjechać. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam czy On chce wpaść na imprezę czy czy tak posiedzieć. Nie rozumiałam przecież Go dalej i nie czytałam w jego myślach. Sprawa o tyle się wyklarowała, że wszystkie moje koleżanki, czytaj współlokatorka i sąsiadki jechały do domu, więc zostawałam sama. Potem się jeszcze okazało, że cały łącznik pojechał, no i siedziałam i myślałam sobie, że jak przyjdzie to przeżyje szok, bo będę tylko ja...
A jak nagle mi się rozmyśli, to tym bardziej będzie fajnie...


41 komentarzy:

  1. Budzisz adrenalinę dziewczyno. :)
    Podoba mi się ten cały Serduszkowy mimo wszystko, ale czekam cierpliwie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to mówią: kto nie ryzykuje, ten nie żyje ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko jest zrozumieć facetów.

    OdpowiedzUsuń
  4. I oczywiście nie wiemy czy był czy nie ;p
    Ty to potrafisz człowieka trzymać w napięciu :P

    OdpowiedzUsuń
  5. zawsze najgorzej mają kierowcy tym bardziej jak ktoś nie potrafi bez alkoholu dobrze się bawić.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jednak był odrobinę zazdrosny :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego on zadzwonił? Przecież tamten mu powiedział, że jesteś :D

    Oraz, przylazł? Pytam choć, wątpię, że mi odpowiesz... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To On sam zauważył, że jestem, po czym do mnie zadzwonił - gdzie jestem i zrozum tu chłopa ;D A po chwili przylazł - widzisz odpowiedziałam :)

      Usuń
    2. Ooo, no to musiałam coś przekręcić, bo myślałam, że to Długowłosy... aj, nie ważne :D

      No to chyba dobrze? ;>

      Usuń
    3. Dobrze i... ciut śmiesznie? :P

      Usuń
    4. no bo widzi, że jestem i dzwoni się zapytać gdzie jestem? :P

      Usuń
    5. Aaaa, o to chodzi :D no to jest wręcz głupkowato śmieszne :D

      Usuń
    6. czyli... takie jak On;)

      Usuń
    7. no pewnie, że jest! :D

      Usuń
    8. niestety muszę przyznać Ci rację :( ale ten wybitnie jest...

      Usuń
  8. jeny jakie miłosne zawirowania. Powiem Ci, może się powtórzę, sama nie wiem, ale dopiero teraz, jak czytam wspomnienia widzę, że to wyglądało zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam...
    A jak jest teraz? W porządku u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak sobie wyobrażałaś :P ?
      Że tak powiem - niestabilnie dalej.

      Usuń
  9. ech ci faceci niby chca otem sie boja uciekaja a potem wracaja i tak ciagle z nimi klopoty ale bez nich jakos tak.. nudno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odwieczny problem "żeby dwoje chciało na raz"!

      Usuń
  10. ja nigdy nie spełniam moich postanowień;(


    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. historia dobra na opowwieść:) ja równiez nigdy nie dotrzymuje swoich postanowień;]

    OdpowiedzUsuń
  12. I co dalej było? Przekomarzaliście się od dłuższego czasu, zauważyłam. Przyszedł, przyniósł wino? Było romantycznie? Żałujesz dziś?

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahahahahhaha padłam jak psychika naszej facetki od matmy, kiedy stwierdziłaś, że Punk jest antyseksulany, hahahahahahah :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem co w tym takiego śmiesznego? :PP

      Usuń
  14. Na pewno przyjechał, ja bym przyjechała!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejny post będzie o tym, że przyszedł i...? :D

    OdpowiedzUsuń