Styczeń 2012.
Postanowienia noworoczne
mają to do siebie, że lubimy ich nie spełniać. Środa była
pierwszym dniem nowego roku kiedy miałam sobie udowodnić, sobie i
Jemu, że mam już dość tej emocjonalnej huśtawki jego zachowań i jego niezdecydowania. Chrzanię to. W
środę mieliśmy wspólne zajęcia. Jak na złość nie było
koleżanki która ze mną na nie chodziła i z którą jakoś
zaczęłyśmy się kumplować. Chodziłyśmy też razem na angielski.
Ale nie o tym teraz.
Siedziałam więc sama na
ławeczce na końcu korytarza. Pod drzwiami zebrało się już kilka
osób. Nagle zauważyłam kątem oka, że On też już przyszedł.
Baa, słyszałam Go już z drugiego końca, ale dzielnie udawałam,
że Go nie widzę ani nie słyszę. No przecież nie będę do
Niego podchodzić! Mam go w dupie. I tak siedzę i słyszę jak mówi
do Długowłosego, że „O Gośka jest”.
Siedzę i nie reaguję, a
już mi tak gorąco, że poradzić sobie nie mogę. Bawię się
telefonem, udaje, że coś na nim robię, a w ogóle nie mam co robić i
nagle ten telefon zaczyna dzwonić! Dzwoni... On! Odbieram zatem i
słyszę jak się mnie pyta: gdzie jestem?! Jestem zaskoczona, ale najnormalniej na świecie
stwierdzam, że czekam już pod salą. Mówi mi, że On też tam
zaraz będzie i ok i się rozłącza. Siedzę dalej poważna, nie
wiem w ogóle co on wyrabia... Ale już się we mnie gotuje. Słyszę jak tam z kimś jeszcze
rozmawia, po czym po jakiś dwóch minutach przychodzi z Długowłosym
i siada obok mnie, a ja próbuję być zaskoczona, że już jest...
I zaczyna mi się pytać
o Sylwestra, to opowiadam jak było fajnie, proponuje im zgadywać za
kogo byłam przebrana, On w ogóle nie myśli. Zauważam, że trochę
mu przykro. On mówi tylko, że był taxi, wszystkich odwoził i nic
nie wypił, a po północy pojechał do Rumuna, bo ten nigdzie nie
szedł bo był chory... Nie przyznaję się, że w naszym gronie były
same baby i że jednak szkoda, że nie byłam z Nim. Jestem twarda.
Jestem femme fatale.
Kiedy wchodzę już do
sali zajmuje drugi wolny rząd, siedzę sama. Moich znajomych z rzędu
nie ma. Za mną siedzi chłopak dość specyficzny, ale odwracam się
i próbuję jakoś zagaić rozmowę. Nagle widzę, że po
wcześniejszej konsultacji z Długowłosym, Serduszkowy idzie w moją
stronę i siada obok mnie. On, ten co zawsze siada w miarę
możliwości w ostatnim rzędzie, żeby się wyspać! Zdziwiona jego
zachowaniem mimo wszystko jakoś uśmiecham się. Mamy styczeń, jest zima, a tu nagle
zaczyna być burza... Pamiętam to charakterystyczne zajście! Pada
deszcz, który leje się strumieniami po szybach, a w międzyczasie
toczy się kolejna nudna prezentacja w sali. Takie cuda w jednym
dniu. Cudowny dzień?
Mówimy coś do siebie
czasami, nagle z nudów zaczynam oglądać zdjęcia na telefonie i
znajduje foto Punka z wakacji, pokazuje mu, a On zachowuje się jakby
koleś był mu zupełnie obojętny, a to przecież On się z nim pierwszy
zakumplował i nas z nim przedstawił...
( Z biegiem czasu doszłam do
wniosku, że był zazdrosny. Zawsze kiedy o nim wspomniałam miał
jakiegoś focha, a przecież on dla mnie (Punk) jest antyseksualny... )
Kiedy wychodziłam z
uczelni stali razem z Długowłosym na schodach. Pożegnałam się
radośnie „Cześć chłopaki”. Kolega od Serduszek nie
odpowiedział nic, był trochę jakby zaskoczony, zawieszony,
zmierzył mnie tylko wzrokiem. W sumie to nawet mi się to spodobało. A Długowłosy zapytał czy nie jest
mi zimno i dla kogo się tak stroję (byłam w krótkiej spódniczce),
odpowiedziałam że dla siebie i uśmiechnięta odeszłam.
Byłam górą i tak się
właśnie czułam.
Wieczorem przeprowadziłam
sobie małą prowokację na fb, która skutecznie się udała, bo do
mnie napisał i zapytał jakie mam plany na czwartek wieczór.
Czwartek wieczór miałam być już w domu, bo w piątek było
święto, ale gdy napisał, że przyniesie wino... Nie wiedziałam o
co chodzi, ale postanowiłam spróbować. Postanowiłam dać sobie /
Jemu / Nam jeszcze jedną szansę? Pierwszą / ostatnią szansę?
Pozmieniałam plany,
zaryzykowałam. W czwartek nie mieliśmy razem zajęć. Miał
poprawić angielski i wieczorem przyjechać. Najlepsze w tym
wszystkim było to, że nie wiedziałam czy On chce wpaść na
imprezę czy czy tak posiedzieć. Nie rozumiałam przecież Go dalej
i nie czytałam w jego myślach. Sprawa o tyle się wyklarowała, że
wszystkie moje koleżanki, czytaj współlokatorka i sąsiadki
jechały do domu, więc zostawałam sama. Potem się jeszcze okazało,
że cały łącznik pojechał, no i siedziałam i myślałam sobie,
że jak przyjdzie to przeżyje szok, bo będę tylko ja...
A jak nagle mi się
rozmyśli, to tym bardziej będzie fajnie...
Budzisz adrenalinę dziewczyno. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten cały Serduszkowy mimo wszystko, ale czekam cierpliwie dalej :)
Jak to mówią: kto nie ryzykuje, ten nie żyje ;]
OdpowiedzUsuńPrzyszedł z winem?
OdpowiedzUsuńCiężko jest zrozumieć facetów.
OdpowiedzUsuńI oczywiście nie wiemy czy był czy nie ;p
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz człowieka trzymać w napięciu :P
Oczywiście :)
UsuńCala Ty :-P
Usuńi za to mnie wielbisz:D
UsuńOj Ty Ty :*
Usuńoj, ja, cała ja :*
UsuńDokładnie :D:*
Usuńzawsze najgorzej mają kierowcy tym bardziej jak ktoś nie potrafi bez alkoholu dobrze się bawić.
OdpowiedzUsuńA jednak był odrobinę zazdrosny :P
OdpowiedzUsuńDlaczego on zadzwonił? Przecież tamten mu powiedział, że jesteś :D
OdpowiedzUsuńOraz, przylazł? Pytam choć, wątpię, że mi odpowiesz... :P
To On sam zauważył, że jestem, po czym do mnie zadzwonił - gdzie jestem i zrozum tu chłopa ;D A po chwili przylazł - widzisz odpowiedziałam :)
UsuńOoo, no to musiałam coś przekręcić, bo myślałam, że to Długowłosy... aj, nie ważne :D
UsuńNo to chyba dobrze? ;>
Dobrze i... ciut śmiesznie? :P
UsuńŚmiesznie? :D dlaczego?
Usuńno bo widzi, że jestem i dzwoni się zapytać gdzie jestem? :P
UsuńAaaa, o to chodzi :D no to jest wręcz głupkowato śmieszne :D
Usuńczyli... takie jak On;)
Usuńon jest głupkowaty? :P
Usuńno pewnie, że jest! :D
Usuńjak każdy facet ;P
Usuńniestety muszę przyznać Ci rację :( ale ten wybitnie jest...
Usuńjeny jakie miłosne zawirowania. Powiem Ci, może się powtórzę, sama nie wiem, ale dopiero teraz, jak czytam wspomnienia widzę, że to wyglądało zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam...
OdpowiedzUsuńA jak jest teraz? W porządku u Ciebie?
Nie wiem jak sobie wyobrażałaś :P ?
UsuńŻe tak powiem - niestabilnie dalej.
miło się to czyta:)
OdpowiedzUsuńech ci faceci niby chca otem sie boja uciekaja a potem wracaja i tak ciagle z nimi klopoty ale bez nich jakos tak.. nudno ;)
OdpowiedzUsuńodwieczny problem "żeby dwoje chciało na raz"!
Usuńja nigdy nie spełniam moich postanowień;(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
Ładnie ryzykujez;)
OdpowiedzUsuńhistoria dobra na opowwieść:) ja równiez nigdy nie dotrzymuje swoich postanowień;]
OdpowiedzUsuńI co dalej było? Przekomarzaliście się od dłuższego czasu, zauważyłam. Przyszedł, przyniósł wino? Było romantycznie? Żałujesz dziś?
OdpowiedzUsuńnie żałuje chyba :P
UsuńUśmiech na końcu, więc źle nie jest. Opowiadaj dalej!
UsuńHahahahahahhaha padłam jak psychika naszej facetki od matmy, kiedy stwierdziłaś, że Punk jest antyseksulany, hahahahahahah :P
OdpowiedzUsuńnie rozumiem co w tym takiego śmiesznego? :PP
UsuńNa pewno przyjechał, ja bym przyjechała!
OdpowiedzUsuńKolejny post będzie o tym, że przyszedł i...? :D
OdpowiedzUsuń;):)
OdpowiedzUsuń