15 miesięcy temu.
(pisane w październiku)
W sumie to było mi
dobrze tak jak było. Chociaż bywały chwile, że chciałam kogoś
obok siebie mieć. Chciałam, żeby mój los się zmienił. Żebym
już nie musiała się nazywać „szczęśliwym singlem”. Ale
chcieć nie zawsze znaczy móc.
Miałam koleżanki, które
skutecznie zabierały mi czas. Chodziłyśmy w różne miejsca,
trzymałyśmy się w trójkę. Ja, Koleżanka z ławki i Panna Ważna.
Najlepsze były nasze wspólne Juwenalia. Na początku kulturalnie w
pubie, potem mniej kulturalnie w klubie i przed klubem z Kolegą od
Serduszek. Stał się naszym pupilem. Dziewczyny malowały go moją
bezbarwną pomadką, paznokcia moim lakierem, żeby był naznaczony, a on mówił,
że przy nas zniewieścieje. Dla mnie zawsze był taki trochę nie z
tego świata. Pozytywnie zakręcony. I zawsze wydawało mi się, że
on niczego nie wie i trzeba mu pomóc. Toteż zapisywałam go na
przedmioty na kolejne semestry, bo on przecież nie miał o tym
zielonego pojęcia. Był skazany na naszą obecność, bo był
zapisywany na wszystkie te same przedmioty co my.
W klubie podszedł do
mnie jakiś chłopak, zaczęliśmy tańczyć. Nie podobał mi się,
wystarczyło powiedzieć coś na ucho Koledze od Serduszek, żeby
sobie poszedł. Potem pojawił się nagle „Och i ach”! Widziałam,
że wcześniej adorował jakąś dziewczynę. Koleżanki chciały go
strasznie poznać, ale ten mnie zaskoczył, bo nagle zaczął ze mną
tańczyć! I to jakoś tak, tak no tak. Dziwnie mi było, zwłaszcza,
że dziewczyna, którą zostawił była niedaleko. Nie chciałam.
Jakoś we mnie obudziło się szlachetne serce i czułam się bardzo
niezręcznie w danej sytuacji. Zniechęciłam go. Jestem chwilami
bardzo głupiutka i potem siebie nie rozumiem. Przecież to było Ciacho w czarnej koszuli!
Tymczasem, jakiś czas
później, Kolega od Serduszek przełamał się i w sumie można
powiedzieć, postanowił wybrać jedną z nas. Wybór padł na
Koleżankę z ławki. Nie powiem, że się nie zaskoczyłam, bo
faktycznie zaskoczył mnie. Nie w sensie, że wybierze mnie, tylko,
że w ogóle kogoś wybierze.
Nad ranem szliśmy
wszyscy w czwórkę na jedzenie w ulubione miejsce, a potem na busa.
To znaczy ja ich odprowadziłam, a potem wsiadłam w swojego. Ok.
siódmej nad ranem dostałam miłego smsa od Panny Ważnej z treścią
„Dobranoc”. Uśmiechnęłam się i zasnęłam.
Kolejnego dnia wpadła do
mnie Kruczoczarna i Kolega od Serduszek ze znajomym. I jego
niezapomniane pytanie czy wczoraj był bardzo pijany. Dziewczyny
oczywiście się spóźniły. Potem poszliśmy na koncert i na mega
dużą pizzę. Było dużo ludzi. Kolega od Serduszek obronił mnie
przed jego kolegą, który zaczął się mnie bezpodstawnie czepiać,
a potem ten kolega mimo że był z dziewczyną, to cały czas się do
mnie przytulał. Wkurzało mnie to i chciałam jak najszybciej
stamtąd wyjść. Nie lubię takich sytuacji. Koleżanka z ławki siedziała naprzeciwko mnie z
Panną Ważną. Był też jeden z adoratorów Koleżanki z ławki.
Wtedy po raz pierwszy pomyślałam sobie o Koledze od Serduszek, że
straszna z niego „Dupa”. Tak, dokładnie tak. Bo On był o wiele
fajniejszy i przystojniejszy i na pewno Koleżanka z ławki wolała
by Jego, niż tamtego, a ten tylko siedział i nic z tym nie robił.
Obserwowałam ich i w sumie przez chwilę to nawet byłam zła, że
tak nie umie postępować. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął,
odwzajemniałam uśmiech, zastanawiając się o co chodzi proszę
pana?
A czemu w ogóle o tym
pisze? Bo potem dowiedziałam się, że coś tam do tej mojej
Koleżanki z ławki pisał czy mówił, że mu się podoba. Że przez
niego wtedy w klubie, facet z którym się spotykała – zobaczył
ją jak z nim tańczyła i … Był koniec. I że ona sama nie
wiedziała czy coś chce z Serduszkowym... To było dziwne. W sumie
dla mnie też. Nie mogłam sobie ich razem wyobrazić, ale przecież
nic nie mówiłam. Wiedziałam, że często pisze i ze mną i z nią.
Bo ona prawie zawsze mi pisała, że z nim rozmawia. A ja już w
pewnym momencie zaczęłam to olewać, bo on taki po prostu był,
rozmawiał ze wszystkimi. Raz chciał, żebym mu jakieś notatki
przyniosła i Koleżankę z ławki też oto prosił, toteż
stwierdziłam (ja wiedziałam wtedy wszystko), że nic mu nie będę
nosić, wystarczy jak ona mu je przyniesie i tak się też
umówiłyśmy. Potem spotkałam go w windzie przed zajęciami. Jego
mina była bezcenna kiedy całkiem normalnie oświadczyłam mu, że
przecież pisał też z tym do naszej Koleżanki, więc ona ma mu je
dać, a ja nie mam. Przytarłam mu wtedy nosa, a co. Za bardzo
wygodny się zrobił.
Jakiś lowelas z tego Serduszkowego... ;p tak mi się wydaje ;D
OdpowiedzUsuńNa moje oko to cos konkretniejszego zaczyna się dziać :D
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój wydarzeń:D
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie jak Fortuna;p :*
Wiesz co... Ty strasznie wybredna jesteś! :P Młody nie, Stary nie, Serduszkowy nie itp. itd... :D A może przyjmij inną taktykę? Np. zacznij ich uwodzić, wykorzystywać, a później rzucać - wtedy już na pewno by Cię nie wkurzali, że piszą, że chcą się spotkać, że w ogóle są i żyją, bo mieliby niezłą nauczkę :D
OdpowiedzUsuńAhhh, ja to mam naprawdę genialne pomysły! :D
Ty, a może Serduszkowy tak naprawdę to lubi na dwa fronty?:p
OdpowiedzUsuńJaka zagadka,hah.A może zakochał się w Tobie,ale nie chce mówić bo się np.wstydzi?
OdpowiedzUsuńWypowiadanie swojego zdania ok,ale nie kiedy ktoś uwielbia tą osobę i taka uwaga sprawia jej przykrość.Mogła sobie tego oszczędzić -,-
a mi sie wydaje ,ze kolega od Serduszek caly czas szuka,miota sie i nie jest pewny do konca ktora dziewczyne wybrac...
OdpowiedzUsuńbo prawdziwa 'polowke pomaranczy'albo jk kto woli 'polowke jablka' trudno znalezc i dopasaowac ^^
Jakiś niezdecydowany ten Serduszkowy. Albo ma taką dziwną taktykę? Hmmm
OdpowiedzUsuńKombinuje ten Serduszkowy jak koń pod górę.
OdpowiedzUsuńTy, a ten Serduszkowy to może taki pantoflarz jest? Taki wygodnicki jakiś :D
OdpowiedzUsuńcoz okreslenie Serduszkowy widze nie jest przypadkowe skoro wzbudza tyle emocji w kobiecych serduszkach ;D
OdpowiedzUsuń