czwartek, 29 listopada 2012

28. Juwenalia i po Juwenaliach

15 miesięcy temu.
(pisane w październiku)

W sumie to było mi dobrze tak jak było. Chociaż bywały chwile, że chciałam kogoś obok siebie mieć. Chciałam, żeby mój los się zmienił. Żebym już nie musiała się nazywać „szczęśliwym singlem”. Ale chcieć nie zawsze znaczy móc.
Miałam koleżanki, które skutecznie zabierały mi czas. Chodziłyśmy w różne miejsca, trzymałyśmy się w trójkę. Ja, Koleżanka z ławki i Panna Ważna. Najlepsze były nasze wspólne Juwenalia. Na początku kulturalnie w pubie, potem mniej kulturalnie w klubie i przed klubem z Kolegą od Serduszek. Stał się naszym pupilem. Dziewczyny malowały go moją bezbarwną pomadką, paznokcia moim lakierem, żeby był naznaczony, a on mówił, że przy nas zniewieścieje. Dla mnie zawsze był taki trochę nie z tego świata. Pozytywnie zakręcony. I zawsze wydawało mi się, że on niczego nie wie i trzeba mu pomóc. Toteż zapisywałam go na przedmioty na kolejne semestry, bo on przecież nie miał o tym zielonego pojęcia. Był skazany na naszą obecność, bo był zapisywany na wszystkie te same przedmioty co my.
W klubie podszedł do mnie jakiś chłopak, zaczęliśmy tańczyć. Nie podobał mi się, wystarczyło powiedzieć coś na ucho Koledze od Serduszek, żeby sobie poszedł. Potem pojawił się nagle „Och i ach”! Widziałam, że wcześniej adorował jakąś dziewczynę. Koleżanki chciały go strasznie poznać, ale ten mnie zaskoczył, bo nagle zaczął ze mną tańczyć! I to jakoś tak, tak no tak. Dziwnie mi było, zwłaszcza, że dziewczyna, którą zostawił była niedaleko. Nie chciałam. Jakoś we mnie obudziło się szlachetne serce i czułam się bardzo niezręcznie w danej sytuacji. Zniechęciłam go. Jestem chwilami bardzo głupiutka i potem siebie nie rozumiem. Przecież to było Ciacho w czarnej koszuli!
Tymczasem, jakiś czas później, Kolega od Serduszek przełamał się i w sumie można powiedzieć, postanowił wybrać jedną z nas. Wybór padł na Koleżankę z ławki. Nie powiem, że się nie zaskoczyłam, bo faktycznie zaskoczył mnie. Nie w sensie, że wybierze mnie, tylko, że w ogóle kogoś wybierze.
Nad ranem szliśmy wszyscy w czwórkę na jedzenie w ulubione miejsce, a potem na busa. To znaczy ja ich odprowadziłam, a potem wsiadłam w swojego. Ok. siódmej nad ranem dostałam miłego smsa od Panny Ważnej z treścią „Dobranoc”. Uśmiechnęłam się i zasnęłam.

Kolejnego dnia wpadła do mnie Kruczoczarna i Kolega od Serduszek ze znajomym. I jego niezapomniane pytanie czy wczoraj był bardzo pijany. Dziewczyny oczywiście się spóźniły. Potem poszliśmy na koncert i na mega dużą pizzę. Było dużo ludzi. Kolega od Serduszek obronił mnie przed jego kolegą, który zaczął się mnie bezpodstawnie czepiać, a potem ten kolega mimo że był z dziewczyną, to cały czas się do mnie przytulał. Wkurzało mnie to i chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Nie lubię takich sytuacji. Koleżanka z ławki siedziała naprzeciwko mnie z Panną Ważną. Był też jeden z adoratorów Koleżanki z ławki. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam sobie o Koledze od Serduszek, że straszna z niego „Dupa”. Tak, dokładnie tak. Bo On był o wiele fajniejszy i przystojniejszy i na pewno Koleżanka z ławki wolała by Jego, niż tamtego, a ten tylko siedział i nic z tym nie robił. Obserwowałam ich i w sumie przez chwilę to nawet byłam zła, że tak nie umie postępować. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął, odwzajemniałam uśmiech, zastanawiając się o co chodzi proszę pana?
A czemu w ogóle o tym pisze? Bo potem dowiedziałam się, że coś tam do tej mojej Koleżanki z ławki pisał czy mówił, że mu się podoba. Że przez niego wtedy w klubie, facet z którym się spotykała – zobaczył ją jak z nim tańczyła i … Był koniec. I że ona sama nie wiedziała czy coś chce z Serduszkowym... To było dziwne. W sumie dla mnie też. Nie mogłam sobie ich razem wyobrazić, ale przecież nic nie mówiłam. Wiedziałam, że często pisze i ze mną i z nią. Bo ona prawie zawsze mi pisała, że z nim rozmawia. A ja już w pewnym momencie zaczęłam to olewać, bo on taki po prostu był, rozmawiał ze wszystkimi. Raz chciał, żebym mu jakieś notatki przyniosła i Koleżankę z ławki też oto prosił, toteż stwierdziłam (ja wiedziałam wtedy wszystko), że nic mu nie będę nosić, wystarczy jak ona mu je przyniesie i tak się też umówiłyśmy. Potem spotkałam go w windzie przed zajęciami. Jego mina była bezcenna kiedy całkiem normalnie oświadczyłam mu, że przecież pisał też z tym do naszej Koleżanki, więc ona ma mu je dać, a ja nie mam. Przytarłam mu wtedy nosa, a co. Za bardzo wygodny się zrobił.

11 komentarzy:

  1. Jakiś lowelas z tego Serduszkowego... ;p tak mi się wydaje ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na moje oko to cos konkretniejszego zaczyna się dziać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń:D
    Mam takie samo zdanie jak Fortuna;p :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co... Ty strasznie wybredna jesteś! :P Młody nie, Stary nie, Serduszkowy nie itp. itd... :D A może przyjmij inną taktykę? Np. zacznij ich uwodzić, wykorzystywać, a później rzucać - wtedy już na pewno by Cię nie wkurzali, że piszą, że chcą się spotkać, że w ogóle są i żyją, bo mieliby niezłą nauczkę :D

    Ahhh, ja to mam naprawdę genialne pomysły! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty, a może Serduszkowy tak naprawdę to lubi na dwa fronty?:p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka zagadka,hah.A może zakochał się w Tobie,ale nie chce mówić bo się np.wstydzi?
    Wypowiadanie swojego zdania ok,ale nie kiedy ktoś uwielbia tą osobę i taka uwaga sprawia jej przykrość.Mogła sobie tego oszczędzić -,-

    OdpowiedzUsuń
  7. a mi sie wydaje ,ze kolega od Serduszek caly czas szuka,miota sie i nie jest pewny do konca ktora dziewczyne wybrac...
    bo prawdziwa 'polowke pomaranczy'albo jk kto woli 'polowke jablka' trudno znalezc i dopasaowac ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakiś niezdecydowany ten Serduszkowy. Albo ma taką dziwną taktykę? Hmmm

    OdpowiedzUsuń
  9. Kombinuje ten Serduszkowy jak koń pod górę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty, a ten Serduszkowy to może taki pantoflarz jest? Taki wygodnicki jakiś :D

    OdpowiedzUsuń
  11. coz okreslenie Serduszkowy widze nie jest przypadkowe skoro wzbudza tyle emocji w kobiecych serduszkach ;D

    OdpowiedzUsuń