niedziela, 25 listopada 2012

27. Sprawy serduszkowe

15 miesięcy temu.


I stało się. Młody zaczął mnie atakować smsami, tysiąc wiadomości na dzień. Nie wytrzymałam i mu napisałam, że nie chcę tak, że możemy być tylko znajomymi. Napastował mnie, a ja tak nie chciałam. Byłam już przyzwyczajona do tego, że nikt do mnie nie pisze, a On nagle zaczął i tego było za wiele i za często. Miałam mu opisywać swój cały dzień, ciągle pisać co robię w danej chwili? Dla mnie to nie było normalne.
A Stary pisał od czasu do czasu. Był jakiś taki niezdecydowany i dziwny. Pytał co u mnie, odpisywałam, On mi już nie. Odzywał się dopiero po dwóch dniach i znów pytał co u mnie, a nie pisał co u Niego, więc ja też odpisywałam po kilku dniach i tak olewałam Go, bo był zbyt skomplikowany. Poza tym, to był starszy ode mnie o pięć lat, stąd te nicki obu panów.
Sens życia nadawali znajomi, z którymi w tym czasie był naprawdę dobry kontakt. Panna Najfajniejsza dalej się do nas nie odzywała, ale miałam to gdzieś, tak mi było dobrze. Kolega od Serduszek totalnie zajął miejsce Starosty. Teraz to On z nami imprezował i siadywał w ławce. Dziewczyny zawsze się wkurzały, że ma dobry kontakt z Panną Najfajniejszą. Mnie to nie przeszkadzało tak bardzo, on po prostu chciał mieć dobry kontakt ze wszystkimi, nie wiedział, a może dalej nie wie, że tak nigdy się nie da.
Pamiętam jak siedzieliśmy – kolejnej wiosny pod tą samą fontanną przed wydziałem, co rok wcześniej chciałam do niej wepchnąć Starostę. Tym razem byliśmy w tym samym składzie, tyle, że był jeszcze Kolega od Serduszek. Położył się na moich i Koleżanki z ławki kolanach, słońce wtedy tak strasznie raziło w oczy. A Starosta stał obok i podziwiał. Cóż, on miał dziewczynę i nie mógł mieć tak dobrze :P
W ogóle to śmiesznie było z Kolegę od Serduszek. Raz jakieś 30 min. przed zajęciami, zawsze się składało tak, że dosiadał się do nas jako piąta osoba i siedział obok mnie, zaczął opowiadać, że ma ochotę na lody. Kazałam mu zamilknąć, bo ja nie mam i nie chciałam mieć, ale chwilę później znów zaczął. 20 min. przed zajęciami doszłam do wniosku, że też mam ochotę na lody, więc zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać na jakie konkretnie mamy ochotę, po czym było za daleko, żeby po nie i na nie iść. 10 min. przed zajęciami wybiegliśmy z sali do McDonalda po McFlurry i dla Koleżanki z ławki też. Nawet udało się nam je spałaszować przed zajęciami, bo ku chwale Ojczyzny, wykładowczyni się spóźniła.
Takich wspólnych chwil było więcej. Polubiłam fakt, że oprócz koleżanek mam też kolegów i to coraz lepszych. Kiedy raz szłam z szatni, nie zauważyłam Go, więc pomachał mi ręką wywołując mnie ze swojego świata. Przystanęłam obok Niego, zauważyłam ulotkę z ofertą taniego wyjazdu do Włoch i zaczęliśmy gadać. Bo on tam był już kilka razy, a ja tam tak bardzo chciałabym pojechać. Bo potem był plan, że we wrześniu pojedziemy tam jak nam się uda naszą paczką. I w ogóle wtedy zaczął mówić o swojej Byłej. Pierwszy raz o niej ze mną i o poprzedniej też.
Był dwa lata ode mnie młodszy, a skończył już drugi związek, a ja co? Nie byłam jeszcze w żadnym prawdziwym związku... Czułam się tak... Nijak. Mnie tylko parę razy zranili...
Jakiś czas potem zaciągnął mnie do zwierzeń na gadu. Zaufałam Mu i pierwszy raz wspomniałam o Chamie i prostaku, bez szczegółów, tylko z małym zarysem. Pamiętam wtedy się rozpłakałam. Na początku chciał mnie pocieszyć, ale był tylko facetem. Oni nie umieją za bardzo pocieszać. Moja opowieść sprawiła, że On jeszcze bardziej się otworzył i znów usłyszałam o Byłej...
Tydzień później zadzwonił do mnie późnym wieczorem czy nie mam ochoty pójść do klubu. Była sobota, nie chciałam, miałam iść pod prysznic właśnie. Przekonywał mnie, ale ja nie miałam zamiaru pójść. Ogólnie to musiałabym mieć przynajmniej godzinę, żeby się ogarnąć, zwłaszcza, że musiałam wymyć włosy, no iii... Tylko z nim i jego znajomymi, których nie znałam? To tak tym bardziej dziwnie. Zawsze jeszcze były dziewczyny... Potem znów do mnie zadzwonił, w końcu zdenerwowana się zgodziłam, żeby dał mi już spokój. Zbliżała się północ, tak też byliśmy umówieni. Kiedy zastanawiałam się gdzie jest, czekając na Niego, okazało się, że już w klubie i żebym przyszła... To się wtedy zdenerwowałam! Bo najpierw, że po mnie przyjadą, a potem że mam sama przyjść. Wkurzył mnie, zostałam w akademiku. 
Ale potem mi przeszło jak dostałam smsa, że widzi swoją Byłą. Był pijany i... Biedny. Współczułam Mu, że dalej męczy go ta relacja z nią, której niby nie ma, ale jest.


10 komentarzy:

  1. Ten Serduszkowiec niby jakby coś chciał od Ciebie a z drugiej strony jakby Cię trochę olewał, ze nie przyszedł po Ciebie a tak Cię namawiał, żebyś przyszła do tego klubu

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wydaje mi się, tak jak Fortunie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Argh... lubię "Serduszkowego" :D ale to by było głupie... skoro jego tyłka wciąż uczepiona była jego ex, albo on jej... takiej jakby przyjaźni chciał od Ciebie... a w sumie chyba nie do końca samej przyjaźni, bo oni nigdy nie chcą od dziewczyn tylko przyjaźni... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak chorągiewka na wietrze. Co by było, gdybyście siedzieli paczką, i własnie wtedy Kolega od Serduszek siedząc obok Ciebie, zabawiając Ciebie swym słowem, zobaczył Pannę Ex? Myślę, że wtedy tym bardziej dałoby się odczuć, iż nie jest to tylko "niezręczna i męcząca relacja", a może jednak on coś jeszcze czuł - poczuł, gdy zobaczył? Cholera mnie bierze, gdy widzę pełną gamę barw niezdecydowania w zachowaniu "mężczyzn".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też!
      Czuł, na pewno czuł. Tylko po co z nią zrywał, skoro... Człowiek zagadka.

      Usuń