15 miesięcy temu.
I stało się. Młody
zaczął mnie atakować smsami, tysiąc wiadomości na dzień. Nie
wytrzymałam i mu napisałam, że nie chcę tak, że możemy być
tylko znajomymi. Napastował mnie, a ja tak nie chciałam. Byłam już
przyzwyczajona do tego, że nikt do mnie nie pisze, a On nagle zaczął
i tego było za wiele i za często. Miałam mu opisywać swój cały
dzień, ciągle pisać co robię w danej chwili? Dla mnie to nie było
normalne.
A Stary pisał od czasu
do czasu. Był jakiś taki niezdecydowany i dziwny. Pytał co u mnie,
odpisywałam, On mi już nie. Odzywał się dopiero po dwóch dniach
i znów pytał co u mnie, a nie pisał co u Niego, więc ja też
odpisywałam po kilku dniach i tak olewałam Go, bo był zbyt
skomplikowany. Poza tym, to był starszy ode mnie o pięć lat, stąd
te nicki obu panów.
Sens życia nadawali
znajomi, z którymi w tym czasie był naprawdę dobry kontakt. Panna
Najfajniejsza dalej się do nas nie odzywała, ale miałam to gdzieś,
tak mi było dobrze. Kolega od Serduszek totalnie zajął miejsce
Starosty. Teraz to On z nami imprezował i siadywał w ławce. Dziewczyny
zawsze się wkurzały, że ma dobry kontakt z Panną Najfajniejszą.
Mnie to nie przeszkadzało tak bardzo, on po prostu chciał mieć
dobry kontakt ze wszystkimi, nie wiedział, a może dalej nie wie, że
tak nigdy się nie da.
Pamiętam jak
siedzieliśmy – kolejnej wiosny pod tą samą fontanną przed
wydziałem, co rok wcześniej chciałam do niej wepchnąć
Starostę. Tym razem byliśmy w tym samym składzie, tyle, że był
jeszcze Kolega od Serduszek. Położył się na moich i Koleżanki z
ławki kolanach, słońce wtedy tak strasznie raziło w oczy. A
Starosta stał obok i podziwiał. Cóż, on miał dziewczynę i nie
mógł mieć tak dobrze :P
W ogóle to śmiesznie
było z Kolegę od Serduszek. Raz jakieś 30 min. przed zajęciami,
zawsze się składało tak, że dosiadał się do nas jako piąta
osoba i siedział obok mnie, zaczął opowiadać, że ma ochotę na
lody. Kazałam mu zamilknąć, bo ja nie mam i nie chciałam mieć,
ale chwilę później znów zaczął. 20 min. przed zajęciami doszłam
do wniosku, że też mam ochotę na lody, więc zaczęliśmy się
wspólnie zastanawiać na jakie konkretnie mamy ochotę, po czym było
za daleko, żeby po nie i na nie iść. 10 min. przed zajęciami
wybiegliśmy z sali do McDonalda po McFlurry i dla Koleżanki z ławki
też. Nawet udało się nam je spałaszować przed zajęciami, bo ku
chwale Ojczyzny, wykładowczyni się spóźniła.
Takich wspólnych chwil
było więcej. Polubiłam fakt, że oprócz koleżanek mam też
kolegów i to coraz lepszych. Kiedy raz szłam z szatni, nie
zauważyłam Go, więc pomachał mi ręką wywołując mnie ze
swojego świata. Przystanęłam obok Niego, zauważyłam ulotkę z
ofertą taniego wyjazdu do Włoch i zaczęliśmy gadać. Bo on tam
był już kilka razy, a ja tam tak bardzo chciałabym pojechać. Bo
potem był plan, że we wrześniu pojedziemy tam jak nam się uda
naszą paczką. I w ogóle wtedy zaczął mówić o swojej Byłej.
Pierwszy raz o niej ze mną i o poprzedniej też.
Był dwa lata ode mnie
młodszy, a skończył już drugi związek, a ja co? Nie byłam
jeszcze w żadnym prawdziwym związku... Czułam się tak... Nijak.
Mnie tylko parę razy zranili...
Jakiś czas potem
zaciągnął mnie do zwierzeń na gadu. Zaufałam Mu i pierwszy raz
wspomniałam o Chamie i prostaku, bez szczegółów, tylko z małym
zarysem. Pamiętam wtedy się rozpłakałam. Na początku chciał
mnie pocieszyć, ale był tylko facetem. Oni nie umieją za bardzo
pocieszać. Moja opowieść sprawiła, że On jeszcze bardziej się
otworzył i znów usłyszałam o Byłej...
Tydzień później
zadzwonił do mnie późnym wieczorem czy nie mam ochoty pójść do
klubu. Była sobota, nie chciałam, miałam iść pod prysznic
właśnie. Przekonywał mnie, ale ja nie miałam zamiaru pójść.
Ogólnie to musiałabym mieć przynajmniej godzinę, żeby się
ogarnąć, zwłaszcza, że musiałam wymyć włosy, no iii... Tylko z
nim i jego znajomymi, których nie znałam? To tak tym bardziej
dziwnie. Zawsze jeszcze były dziewczyny... Potem znów do mnie
zadzwonił, w końcu zdenerwowana się zgodziłam, żeby dał mi już
spokój. Zbliżała się północ, tak też byliśmy umówieni. Kiedy zastanawiałam się gdzie
jest, czekając na Niego, okazało się, że już w klubie i żebym
przyszła... To się wtedy zdenerwowałam! Bo najpierw, że po mnie
przyjadą, a potem że mam sama przyjść. Wkurzył mnie, zostałam w
akademiku.
Ale potem mi przeszło jak dostałam smsa, że widzi swoją
Byłą. Był pijany i... Biedny. Współczułam Mu, że dalej męczy
go ta relacja z nią, której niby nie ma, ale jest.
Ten Serduszkowiec niby jakby coś chciał od Ciebie a z drugiej strony jakby Cię trochę olewał, ze nie przyszedł po Ciebie a tak Cię namawiał, żebyś przyszła do tego klubu
OdpowiedzUsuńchciał mieć dobrą koleżankę i tyle ;)
UsuńWkurza mnie takie coś...
Usuńwidzisz, a ja muszę z tym żyć :P
UsuńWspółczuję
UsuńTeż wydaje mi się, tak jak Fortunie..
OdpowiedzUsuńArgh... lubię "Serduszkowego" :D ale to by było głupie... skoro jego tyłka wciąż uczepiona była jego ex, albo on jej... takiej jakby przyjaźni chciał od Ciebie... a w sumie chyba nie do końca samej przyjaźni, bo oni nigdy nie chcą od dziewczyn tylko przyjaźni... ;)
OdpowiedzUsuńA za co Ty go tak lubisz? :P
UsuńJak chorągiewka na wietrze. Co by było, gdybyście siedzieli paczką, i własnie wtedy Kolega od Serduszek siedząc obok Ciebie, zabawiając Ciebie swym słowem, zobaczył Pannę Ex? Myślę, że wtedy tym bardziej dałoby się odczuć, iż nie jest to tylko "niezręczna i męcząca relacja", a może jednak on coś jeszcze czuł - poczuł, gdy zobaczył? Cholera mnie bierze, gdy widzę pełną gamę barw niezdecydowania w zachowaniu "mężczyzn".
OdpowiedzUsuńMnie też!
UsuńCzuł, na pewno czuł. Tylko po co z nią zrywał, skoro... Człowiek zagadka.