wtorek, 9 października 2012

16. Gdy przeszłość puka do drzwi

21 miesięcy temu.


Czas mi płynął niesamowicie szybko. Raz umówiłam się z koleżankami, że wpadną do mnie na małą "posiadówę". Takie babskie spotkanie przy wódce, a może i przy winie. W pewien sposób chciałam zemścić się na współlokatorce. Chciałam, żeby była i poczuła się tak jak ja, kiedy pewnego razu wpadli do niej znajomi (sami faceci) i musiałam ich znosić, bo przecież innego wyjścia nie było. Chyba jednak wyczuła to jej intuicja i pojechała wcześniej do domu.
Tuż przed spotkaniem musiałam je przesunąć o chociażby 30min później, bo się okazało nagle, że muszę iść do pracy, kogoś tam zastąpić, a więc potem biegiem wracałam. Była Panna Ważna i Dziewczyna z grzyweczką, a także przyjechała do mnie też koleżanka z liceum. W liceum nigdy nie farbowała włosów, ale od czasu gdy zaczęła, są zawsze kruczoczarne, mimo że farbuje brązem.
Tak więc z Kruczoczarną miałyśmy małą przerwę w naszych kontaktach, ale zawsze gdy jedno się psuje, drugie odbudowuje, albo zaczyna od nowa. Kiedy na wiosnę zaczęło się psuć z koleżankami ze studiów, powoli zaczynało się układać na nowo z nią. A ta impreza była przełomowa. Bo jak to mówią alkohol otwiera ludzi. Najpierw wino, potem drinki, potem wspólne rzyganie, wspólna rozmowa i wspólne wyżalanie się. I coś pękło. Na nowo otwarły się drzwi za którymi weszło zaufanie. Taka mała spowiedź i czyste sumienie, a także w pewien sposób ulga, że można było się podzielić swoimi przeżyciami i uczuciami...
A tymczasem kiedy już myślałam, że mam spokój, że daje sobie radę, odezwał się do mnie On.
Bo wrócił, bo studiował w tym samym mieście co ja, bo zaczęliśmy gadać i zaczął mnie denerwować, że odezwał się jak gdyby nigdy nic. Moje serce nie mogło tego wytrzymać, a nie chciałam Mu tego wszystkiego, co czułam mówić przez Internet... Zaproponował spotkanie, zgodziłam się. Był czwartek, czwartek studencki. Kiedyś pewnie bym imprezowała, ale nie tym razem. Wróciłam z pracy i byłam padnięta.
On też przecież mógł imprezować, ale wybrał rozmowę ze mną. W sobotę mieliśmy się spotkać po mojej pracy.
Chciałam Mu powiedzieć wszystko. O wszystkim. O tym jak bardzo mnie zranił, ale bałam się, że nie dam rady. Że jak Go zobaczę, moja odwaga minie.
Sobota była okropna. W pracy dowalili mi coachingiem, miałam straszny humor. Na koniec rozbeczałam się w toalecie. Było mi tak niewyobrażalnie ciężko.
Moja przyszywana siostra, czytaj najlepsza przyjaciółka, która mieszka w zupełnie innej części Polski niż ja, tłukła mi przez telefon do głowy, że muszę tam iść, spotkać się z Nim. Wszystko Mu wygarnąć i nie mogę być miękka, nie mogę się uśmiechać, nie mogę mówić, że cieszę się, że Go widzę. Że mam być bezwzględna.
A gdy szłam serce waliło mi jak młotem i nagle podjechał do mnie samochód. Ten sam, co jakiś czas temu z tym samym facetem i znów padło pytanie „Czy mam jakieś plany na wieczór?
Pomyślałam wtedy, coś w stylu: facecie chrzań się, właśnie idę na jedno z najważniejszych spotkań w moim życiu. I poszłam, chociaż w momencie gdy zbliżałam się do miejsca docelowego moje kolana coraz bardziej miękły...



72 komentarze:

  1. i powiedzialas mu wszystko co chcialas? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. noo wiesz kiedy skonczyc notke i juz nie moge sie doczekac nastepnej
    ech to napiecie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. noo i dooobrze :D tak ma być! :P

      Usuń
    2. no okrutna jestes ale to dzielnie zniose xD

      Usuń
    3. właśnie, właśnie, co mnie nie zabije wzmocni:D
      a ja okrutna? ee, ja miła i sympatyczna :d

      Usuń
    4. jasne xD bierze nr tel i sie nie odzywa a czytelnikow trzyma w napieciu ;p no ale tam sobie wmawiaj ze jestes mila i sympatyczna a jako grzeczna dziewczynka powiem ze z grzecznosci nie zaprzeczam xD

      Usuń
    5. ej, już tak nie postępuje:P nie mam od kogo ich brać, teraz to tylko asceza i pustelnictwo, a Ty grzeczna dziewczynko masz rację:)

      Usuń
    6. nie no ze mna byc nie miala pustelnictwa z kim Ty sie zadajesz widac ze mnie tam brakuje ;p

      Usuń
    7. haha:D ale zabrzmiało, nawet całkiem fajnie:P nie mam gdzie i nie mam z kim. a Ty sobie wymyśliłaś, że bd mieszkasz na drugim końcu Polski!

      Usuń
  3. Mi coaching kojarzy się raczej pozytywnie i motywuje ...
    ja bym wolała sama mieszkać, niż dzielić mieszkanie z kimś .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mam znów odwrotnie, mnie demotywuje i to strasznie;P

      Usuń
    2. no np. zawsze w szkole bardziej motywowały mnie lepsze oceny niż gorsze. pochwały działają na mnie jakoś bardziej pokrzepiająco^^

      Usuń
  4. I co dalej? Co tak ucięłaś? ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Również jestem ciekawa, co działo się dalej ;) Dogadałaś Mu? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie umiem dogadać :<

      Usuń
    2. Szczerze, ja potrafię, ale zawsze mam po tym wyrzuty sumienia. Jak nigdy nie potrafiłam zostać mistrzynią ciętej riposty, tak ranić słowem szybko się nauczyłam.

      Usuń
    3. a jak się tego nauczyć? :>

      Usuń
    4. Mi wystarczyło kilka lat bycia klasową czarną owcą i parę przezytych zawodów, głównie w zakresie zaufania :)

      Usuń
    5. to ja może wolę się tego nie uczyć skoro tak ma to wyglądać:P

      Usuń
    6. Zdecydowanie nie polecam takich sposób nauki :)

      Usuń
    7. swoją drogą czarna owca to musiałoby być coś ciekawego :P

      Usuń
    8. Hm... Nie licząc braku akceptacji i wrednych docinek, to rzeczywiście było.. ciekawie :)

      Usuń
    9. Łeee, to dobrze, że to przezwyciężyłaś. Dzielna babka jesteś:)

      Usuń
  6. ja kiedyś też szłam na taką rozmowę, ale ja wymiękłam; nie powiedziałam mu nic z tego co chciałam. głupia byłam, że wtedy, po tamtym spotkaniu, na chwilę znów mu uwierzyłam no ale, człowiek uczy się na błędach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no bo zakochane serce jest zdolne do wybaczenia wielu rzeczy, wtedy rozum się wyłącza, a serce zawsze wygrywa i tak też się dzieje... za szybko czasem bije, ech;)

      Usuń
    2. ja tam twierdzę, że to była zwykła głupota, już wtedy doskonale wiedziałam, jak to się skończy, że w ogóle się skończy :) i że absolutnie nie warto poświęcać mu tak wiele czasu ;)

      no aleeee! zakochanie ma chyba coś wspólnego z pomieszaniem zmysłów ;))))

      Usuń
    3. no tak, czasem brniemy w coś, w co w ogóle nie pokładamy dalszych nadziei, ale brniemy bo bo... cholera to zbyt skomplikowane jest! :P

      Usuń
  7. Pewnie było to najgorsze spotkanie w Twoim życiu. A jeśli wydarzyło się coś miłego, to jednocześnie najlepsze lub... bardzo dobre.

    A Twoja współlokatorka czuła się pewnie niesamowicie źle ;) Oj mściwa z Ciebie osóbka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież wtedy jej nie było, toteż nie udało mi się "zemścić":P

      Usuń
  8. Powinnaś pisać kryminały :D wiesz kiedy uciąć ^^ albo lepiej produkować seriale... :D genialne wyczucie czasu ^^
    Pewnie nie powiedziałaś... albo powiedziałaś, ale wcale nie było Ci lepiej... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, seriale to z chęcią :D Mogłabym być taką drugą Łepkowską, to by mi odpowiadało :D

      Usuń
  9. ooo, i święte słowa, że jak jedno się psuje to drugie wraca, nie masz oparcia w jednej osobie to nagle ta wcześniejsza "przyjaźń z przerwami" powraca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda tylko, że to oparcie nie może być takie długotrwałe.. ;]

      Usuń
  10. to jest jak jakiś serial :D konkurujesz z moim ukochanym "czasem honoru" (uśmiecham się)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaaa:D kurde to z Zakościelnym to pewnie nie wygram ;/

      Usuń
  11. I jak było na tym spotkaniu? Opowiadaj! : *
    Wybacz, że niezalogowana, ale pracuję obecnie na innym mailu i nie chce się co chwila logować.

    OdpowiedzUsuń
  12. Musisz zawsze trzymać mnie w takiej niepewności?! Nie lubię Cię za to :P
    Los strasznie splata nitki naszych żyć. Często ciężko jest wrócić do kłębka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj lubisz, polubisz z czasem no :D
      Ale to ładnie ujęłaś... :)

      Usuń
    2. Lubię, lubię :) Droczę się tylko :P
      Czasem mi coś wyjdzie ^^

      Usuń
  13. Poczytałam trochę komentarze i wiem, że muszę czekać na następną notkę aby się dowiedzieć, jak poszło. Nie wiem co się między Wami wydarzyło, ale sama nie wiem co by było dla mnie ważniejsze gdyby mocno zranił mnie ktoś bliski. Czy chciałabym wygarnąć, czy dowiedzieć się dlaczego? Czy w ogóle cokolwiek by to zmieniło?

    Trudne pytania, trudna sprawa.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń