poniedziałek, 13 sierpnia 2012

6. Druga osiemnastka

28 miesięcy temu.

Nigdy nie miałam hucznych urodzin. Nawet moja osiemnastka była skromna. Dlatego też postanowiłam zrobić huczną imprezę w akademiku na którą pozapraszałam najbliższych znajomych. To było spełnienie marzenia. To były wtedy moje najlepsze urodziny. Najweselsze i najbardziej pijackie. 
Starosta długo składał mi życzenia, a Kolega od serduszek przyniósł butelkę z procentami i …śledzie! Bo jak stwierdził zjadł mi wszystkie na imprezie integracyjnej, to teraz przyniósł w prezencie. Później dowiedziałam się od koleżanki przypadkiem, że przyszedł na tą imprezę wbrew swojej drugiej połówce, z którą się pokłócił o tą imprezę. Faktycznie, w sumie mogłam zaprosić ich razem, ale jakoś na to nie wpadłam... No, a tak w ogóle to jej nie znałam, a wszystkich zapraszałam samych. Dobrze, że dowiedziałam się o tym, dopiero po jakimś czasie. Było mi jakoś dziwnie dopiero później, gdy zapewne im już przeszły złe humory.
Na imprezie był jeszcze mój kolega z podstawówki, który bardzo dużo się spóźnił, ale zostało mu wybaczone. Okazało się, że mieszka w akademiku obok, więc wyszło tak, że zaczęliśmy się od nowa kumplować. Śmiesznie było. Drugi etap imprezy odbył się w klubie, gdzie zaliczyłam wtopę w momencie gdy – Dj puścił piosenkę zadedykowaną dla mnie od moich gości i chcąc dać buziaki - wszystkim bawiącym się w kółeczku, w przypadku Kolegi od serduszek, tak całkiem przypadkiem mi się przesunął gdy chciałam mu podziękować, że dostał buziaka w... Usta! Do dziś pamiętam jaki był wtedy zaskoczony, a mnie jak było głupio! Potem już więcej razy na Niego nie spojrzałam, a On poszedł zapewne pić.
Koniec końcem poznałam jakiegoś kolesia, który tak się lepił, że musiał mnie ratować... Starosta. Nawet sama do niego wtedy uciekłam. A potem wracałam "alone" do swojego akademika, myśląc o tym, że tak bardzo bym chciała, żeby był przy mnie Ten Drań. Ten Cham i prostak. Ech. Życie bywa przewrotne i dopiero jak coś stracisz, zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to było ważne...



59 komentarzy:

  1. dzięki takim wtopom jest co wspominać:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, teraz mam banana na twarzy jak sobie przypomnę;)

      Usuń
    2. ale w danym momencie człowiek się czuje jak totalny głupek no nie? :D

      Usuń
    3. nooo i najchętniej zapadłby się pod ziemię ;)

      Usuń
    4. jest taka piosenka disco polo, znasz? :P

      Usuń
    5. Nie :D nawet nie wiedziałam, że taka jest :D

      Usuń
  2. zaraz po przeczytaniu tytułu przypomniały mi się "4 osiemnastki" Niecika. kojarzysz ? ;> muzyczna masakra. ale na imprezach, po głębszym, robi furorę (śmieję się)
    czekaj, czekaj... a jak w ogóle kończy się Twoja znajomość z facetem od serduszek ? to znaczy: chociażby na dzień dzisiejszy. macie kontakt ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no stanowczo za dużo pytań:D
      a może się nie kończy? :P no dobra, wszystko ma swój koniec.
      a moje wspomnienia mają się układać w jedną historię i wciągać jak opowiadanie, więc nie mogę wszystkiego zdradzać :)

      oo tak, piosenkę znam! śmieszna jest i masz rację na imprezach robi furorę, na mojej ostatniej dałam możliwość swoim gościom piosenki na życzenie i tak, jeden z nich zażyczył sobie właśnie tą piosenkę;)

      Usuń
    2. usz Ty. dobrze, będę milczeć teraz jak grób i zero pytań! (uśmiecham się) gorzej na przykład jeśli nie dożyję końca tej historii, a bardzo bym chciała wiedzieć, co jest teraz. o.
      ten utwór jest znany z łódzkich karaoke. ^^

      Usuń
    3. no proszę gdzie się to chodzi:P to co jeszcze tam pośpiewujesz? :P
      oj no, od razu zero pytań. oczywiście, że możesz pytać, tylko ja nie zawsze będę odpowiadać, dobrze?
      lubię Twoje pytania, są takie... przebiegłe:P

      Usuń
    4. (śmieję się) kiedyś, raz... straszna historia. i mało pamiętam :P a podśpiewuję na razie tylko czasem w chórze kościelnym. choć przez ostatni rok się opuściłam...
      więc nadal jestem ciekawa obecnej sytuacji... albo powiedzmy inaczej - czy aktualnie Margowe serduszko jest wolne, czy zajęte ?

      Usuń
    5. Margowe:D Dziwna sprawa, ale jest chyba zajęte i to wcale nie jest dobre.
      Straszna historia? Noooo pochwal się tym co pamiętasz!
      I śpiewasz w chórze, wow!

      Usuń
    6. straszna historia - powiedzmy, że co całkiem ludzkie - moje struny głosowe bardzo się rozluźniają po wypiciu czegoś alkoholowego. a więc moje chore gardło (czyt. chrypa) + basowe tony po procentach = kompletna kompromitacja w piosence "4 osiemnastki". dobrze, że mało pamiętam i że nikt tego nie nagrywał. ;>
      no śpiewam, śpiewam. w sumie może od września przerzucę się do zespołu. zobaczymy, jak mi czas pozwoli.
      dlaczego to ma być niedobre ?

      Usuń
    7. ale fajowo! a co to za zespół! może masz jakieś nagrania na yt? z chęcią posłucham:)
      śpiewałaś 4 osiemnastki! aaa, no brawo dla Ciebie, impreza zapewne musiała być bardzo udana!
      noo bo ja mam pecha. notka pt. "roztrzaskane serce" jak najbardziej aktualna.

      Usuń
    8. nagrań nie mam. (uśmiecham się)
      wierz, że tym razem będzie inaczej.

      Usuń
  3. To prawda, doceniamy dopiero jak stracimy. Ciekawe dlaczego? Może po prostu kiedy 'coś mamy' jest to dla nas tak zwyczajne i zwykłe, że nawet tego nie zauważamy ... Dopiero zmiana, utrata, uświadamia nam jakiś brak ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo gdy nie wierzymy w to, że to może być nasze, próbujemy sobie wmówić, że czeka nas coś lepszego i nie staramy się oto, żeby mieć to co jest "blisko" - "na zawsze", a szukamy dalej, tracąc najlepsze chwile..

      Usuń
    2. jak dla mnie to zwyczajna głupota :/ i chyba każdy z nas musi przez taka sytuacje przejść żeby sobie uświadomić, że czasem to co najważniejsze mamy tuż pod nosem :)

      Usuń
    3. tak, czasem szczęście jest blisko, a my jesteśmy Hilarymi;)

      Usuń
    4. szczęście jest bliskooooo, na wyciągnięcie ręki :D

      Usuń
  4. Ten Starosta to chyba lubi cię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Naszła mnie taka myśl, że lubię wracać sama z imprez. Wiem, nie tak powinnam skomentować ten post :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu niby? Co w tym jest takiego fajnego? :P

      Usuń
    2. Wtedy ma się ciekawe przemyślenia :D

      Usuń
    3. jak idę sama to chyba mam najgorsze przemyślenia:P nie rozumiem Cię:P

      Usuń
    4. Nikt mnie nie rozumie ^^ lubię chodzić sama, w ogóle :)

      Usuń
    5. rozumiem, że musisz bardzo lubić swoje towarzystwo:P

      Usuń
    6. Brzmi samolubnie ;D a ja po prostu nie muszę mieć wokół siebie tłumów :)

      Usuń
    7. nie chciałam, żeby tak zabrzmiało:P ja też mam takie dni, że wolę pobyć sama, sama gdzieś iść itd. ale znów gdy to za często się dzieje, to mam tego dość!

      Usuń
    8. Też miałam kilka razy w życiu dość "samotności" :)

      Usuń
  6. takie imprezy są najlepsze i ile dobrych wspomnień po nich jest (o ile się pamięta, bo niektórzy mają z tym problemy) :P Pomyśl, że tego drania ominęła Twoja wyśmienita impreza urodzinowa a przede wszystkim powrót z niej, bo mógłby wracać w Twoim towarzystwie :) facet nie wie co stracił..a jeśli chodzi o wtopę z buziakiem, myślę, że kolega od serduszek nie był zmartwiony, raczej wręcz przeciwnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K. Ty byś mi się przydała na co dzień. Mogłabym mieć taką siostrę, co by mi wciąż powtarzała takie mądre apostrofy;P
      I życie od razu by było piękniejsze.
      Co z tymi facetami, no kurde;D

      Usuń
  7. Ja też nie jestem imprezowa. W sumie to martwię się, że moja 18nastka będzie z czterema ścianami pokoju. No ale, życie.

    A jednak znowu pojawia się wspomnienie o panu Chamie i Prostaku :D Oj, zamącił Ci nieźle w głowie, zamącił;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, no co:D To była moja wielka miłość;D Haha...

      Wiesz, najważniejsze, żeby przy Tobie byli ludzie, którzy Cię kochają i których Ty darzysz dużą sympatią, nieważne czy będzie impreza czy nie:)

      Usuń
  8. Przyznam się bez bicia, że nie znam się na rzeczy, ale... jeśli kogoś nazywasz chamem i prostakiem, to chyba warto o nim zapomnieć? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa! Jaka trafna uwaga! Z czasem jest coraz lepiej, ale sentyment zostaje...

      Usuń
  9. O nie, takie imprezy to zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciągle łączy nas jedno - rozpamiętywanie facetów, którzy niczego nie byli warci... Fatum jakieś czy co?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może głupota? :D
      Dobra, niech będzie, że fatum:P

      Usuń
    2. To już prędzej naiwność niż głupota. Ale mimo wszystko fatum brzmi najlepiej :D

      Usuń
  11. Bo taka natura człowieka, że często docenia coś dopiero jak to straci. Wiem to z własnego doświadczenia, niestety.

    OdpowiedzUsuń