wtorek, 31 lipca 2012

4. Cham i prostak


30 miesięcy temu.

Moja wielka, niezapomniana miłość, zauroczenie i głupota przeszła jak burza z gradobiciem. Było strasznie ciężko zapomnieć, otrząsnąć się, obudzić z tego koszmaru, ale w końcu się udało. 
Poznałam Go... W tramwaju, jakaś pierwsza z imprez, był znajomym nowych znajomych i starej, dobrej koleżanki. To było takie jak to mówią „od pierwszego wejrzenia”. Spojrzałam na Niego i już mi się spodobał, nerwowo uścisnęłam Jego dłoń i stanęłam obok koleżanki, zaczynając z nią rozmowę. Wtedy myślałam, że jest z dziewczyną, która stała przed Nim. A potem na imprezie, zaskoczył mnie i podszedł, rozmawiałam z Nim! Wow! To było takie nieprawdopodobne. Myślałam, robi to z litości, bo zauważył, że stoję sama i jakoś nie umiem dopasować się do innych. Ale nie, potem znowu do mnie podszedł, rozmawiał, tańczył ze mną i jakoś się interesował. To się naprawdę działo!
Wtedy byłam jeszcze rozważna, później przepadłam. Bo był taki przebiegle mądry, cwany i miał tak zajebiście czekoladowe oczy... I uśmiech. Uśmiech też był... Wpadłam jak śliwka w kompot. 

Zawsze chcemy pamiętać tylko te dobre chwile, więc... Moje najczulsze wspomnienie związane z Nim? Bo on całował tak... Z zaskoczenia i że aż tchu brakowało... Wchodziliśmy po schodach, on targał za sobą walizkę, ja szłam przodem. Nagle żartując sobie, wpadłam na pomysł, żebyśmy się ścigali – kto pierwszy, ten lepszy. Myślałam, że nie pójdzie na to, ale przyspieszył kroku, więc i ja też. W sumie wydawało mi się, że mam większe szanse, niż on. Zaczął za mną biec, nagle zgasło światło. Oczywiście to była jego sprawka. Zatrzymałam się na jakimś podeście między schodami, czułam jak się zbliża, szepnęłam tylko po cichu: „Co teraz?” Byłam trochę przestraszona? Serce mi waliło. Nagle poczułam jak mnie dotyka i przyciska do ściany i zaczyna całować, a ja gdzieś odpływałam. Mózg totalnie się wyłączył. Zawsze się przy nim wyłączał.
Efekt był taki, że był lepszy. Dotarł na miejsce pierwszy z tą swoją dumą i iskierkami podniecenia w oczach. A "potem wielkie łzy i krótkie przyszły dni..."
I na pożegnanie usłyszałam w słuchawce telefonu: „Miłego życia beze mnie”. Słowa potrafią ranić jak sztylet.


86 komentarzy:

  1. Oooo... *.* to taka romantyczna historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego tak to sie skonczylo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki los:P nie był mi przeznaczony, hah ;)

      Usuń
    2. nie wierze no. Po tym co piszesz naprawde cos was do siebie przyciagalo ;)

      Usuń
    3. ale Jego tylko przez chwilę...

      Usuń
    4. jak to tylko przez chwile no kurde

      Usuń
    5. już się przyzwyczajam, że ja zawsze jestem tylko na chwilę, widać przy bliższym poznaniu tracę na wartości;p

      Usuń
    6. przestan tak mowic on po prostu byl jakis dziwny bo jak tak mozna

      Usuń
    7. oj można... i nie tylko on tak postępuje, postąpił... co poradzić;/

      Usuń
    8. Ty to moze poszukaj jakiegos innego takiego naprawde mega innego ;)

      Usuń
    9. haha:D mnie się wydaje, że ten kolejny jest inny, zupełnie inny, a jak przychodzi co do czego, to wszyscy są tacy sami..

      Usuń
    10. no to ja juz nie wiem ;)

      Usuń
    11. oj Fortunata, dlaczego mi się to wciąż przydarza? ;d

      Usuń
    12. nie wiem ale dalej szukaj tego mega fajnego ;)

      Usuń
    13. ale czasem ma się po prostu dość... głupie gamonie..

      Usuń
    14. wiem bo tez szukalam az w koncu znalazlam ;) Ja wierze ze tam za rogiem on czeka na ciebie ;)

      Usuń
    15. tak, mógłby w końcu się nie chować po kątach ani za rogami;p

      Usuń
    16. nie boj sie w koncu sie pokaze :D

      Usuń
  3. nie ma to jak poznawanie ludzi w tramwajach/autobusach/pociągach... wiem coś o tym (uśmiecham się)
    wspomnienia potrafią ranić, ale też wywoływać uśmiech na naszej twarzy. to wspomnienie z pocałunkiem - chyba go nie żałujesz? w końcu jest piękne.
    właśnie, coś się stało, że się skończyło, czy po prostu się posypało bez powodu ? już się wyleczyłaś z tego uczucia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no co Ty:D fajnie, że coś takiego mi się przydarzyło, szkoda tylko, że tak krótko... a co się stało? hmm, byłam mu potrzebna tylko na chwilę, byłam jedną z wielu, krótkim epizodem, poza tym wyjeżdżał z erasmusa hen daleko, za ocean... ach... i tam poznał swoją wielką miłość, niebawem żonę... Ach.
      Z uczucia chyba się już (no już trochę minęło ^^) wyleczyłam, ale dalej mam ten głupi sentyment;)

      Usuń
    2. dobrze, że tak na to patrzysz. bo ludzie lubią narzekać na nieszczęśliwą, pachową miłość/zauroczenie. tak czasem bywa, a właściwie bardzo często : to co piękne, trwa krótko. ale przez to nawet krótki okres czasu jest bardzo "intensywny", gdy o nim myślimy to barwy są ostre, pełne, wyraźne. wspomnienia jak żywe. jeśli coś trwa dłużej, wkradają się pastelowe odcienie, przyzwyczajenie, codzienność. ale to też ma swój urok. trzeba po prostu umieć to zaakceptować.
      uhuhuhu. mam masę znajomych z erasmusa, ale nikt nie poznał tam miłości swojego życia. pozostaje mi tylko mu pogratulować.
      a sentyment zawsze jest. po każdym. może nawet być skończoną świnią, debilem, ale sentyment zawsze pozostaje.

      Usuń
    3. minęło już sporo czasu i teraz patrzę na to inaczej, lepiej. teraz już się z tym pogodziłam. tak miało być i koniec. kiedyś strasznie to przeżywałam i lubiłam ponarzekać. chociaż dalej lubię, jak mam gorsze dni, wypominam sobie jakiego mam pecha itd. ale teraz łatwiej mi to przychodzi.
      świnia, nie świnia, po tym jak się zachował kilka razy tak go nazwałam pewnie... ech;)
      on miał wyjątkowe szczęście... nie szukał, a znalazł, też bym tak chciała... :)

      Usuń
    4. wiesz co... los lubi ironię. ktoś może szukać dniami, tygodniami, latami - a szczęście ma Cię w czterech literach. aż któregoś pięknego dnia człowiek siada bezsilnie w fotelu i mówi: "nie! koniec. nie mam już sił" i następnego dnia spotyka miłość swojego życia. często w najbliższym otoczeniu. marzymy o tym co odległe, nieznane... a często największe szczęście ukrywa się w zasięgu naszego wzroku.

      Usuń
    5. tak wydaje mi się... miałam ostatnio, nagle z dnia na dzień ktoś kto był zwyczajnym znajomym, stał się kimś ważnym, no ale... znowu nie wyszło, hah.

      Usuń
    6. więc może następnym razem się uda?

      Usuń
    7. morze wspomnień:P może, a może nie, kto to wie...

      Usuń
    8. może nad morzem znajdziesz odpowiedź ;>

      Usuń
    9. ale morze nie w tym roku ;/

      Usuń
  4. Smutnie się skończyło. Tylko dlaczego tak?

    OdpowiedzUsuń
  5. ech sowa sa bardziej ostre niz brzytwa.. i ciezko goja sie rany potem... zycze ci bys znowu wpadla jak sliwka w kompot ale tym razem szczesliwie z happy endem ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba wpadłam znowu... ale znowu tak głupio i niepotrzebnie :/

      Usuń
    2. ojj nie mozna tak trzeba wpadac prawidlowo trzeba ich krotko trzymac i ze tak powiem okrutnie ;P
      jestem tak okrutna ze jeden dzownil do mnie i gadal ze sie stesknil (nie widzielismy sie 2 miechy)a co ja mu na to... akurat ;P
      moja okropnosc nie ma granic ale moge sie podzielic bo nie ma co sie dawac tym draniom niech oni uwazaja na nas ;P

      Usuń
    3. mówisz tak, bo ci na nich nie zależy:P ja też tak mam, też tak odpowiadam. ale jak pojawia się osoba, która zaczyna być ważna, to tak się nie da... przynajmniej ja tak nie potrafię, jestem za miękka ;/

      Usuń
    4. a kto powiedzial ze nie zalezy czasem zalezy ale jak widze jak sie nie stara to mowie sobie stop i rozgladam sie gdzies indziej no chyba ze wczesniejszy delikwent sie opamieta ;P

      Usuń
    5. ale umiesz się zdystansować, a mnie to nie bardzo wychodzi i to mój błąd..

      Usuń
    6. no wiesz pare razy czlowiek sie przejechal to juz inaczej do tego podchodzi nawet juz sie z tego wszystkiego smieje zwlaszcza z siebie i tak mysle trzeba rbic nie liczyc na nic wiecej zobaczyc jak sytuacja sie rozwinie i tyle bo w koncu to faceci gorszy podgatunek ludzki ;P

      Usuń
    7. haha, no tak:P
      mam wrażenie, że jak Ciebie czytam, to aktualnie nie ma takiej osoby, co by Ci mocno w głowie zawróciła i stąd Twoje podejście, czy mam rację?

      Usuń
  6. takie czekoladowe oczy i uroczy uśmiech nie jeden rozsądek przysłonią, tylko szkoda, że potem zostaje złamane serduszko... na szczęście nie wszystkie historie tak się kończą :* najlepsze jeszcze przed Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby, oby to co najlepsze jeszcze przed nami... chciałabym w końcu jakiś happy end, a co:P

      Usuń
    2. im bardziej ten happy end wyczekany tym bardziej doceniany :D

      Usuń
    3. myślałam, że mi napiszesz, że im bardziej o tym myślę, tym bardziej się ode mnie to oddala;P

      Usuń
  7. piękne masz wspomnienia,
    nie chciałabym tego odbudować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabyś, żeby się dało?

      Usuń
    2. kiedyś bardzo tego chciałam, teraz chyba już nie... z resztą to nie ma znaczenia, bo za dwa miesiące się żeni...

      Usuń
    3. uuu.. to już lepiej nie drążę tematu...

      a masz z nim kontakt?

      Usuń
    4. nie mam, czasem tylko zobaczę tu i ówdzie co się u niego dzieje ;)

      Usuń
    5. mhm.. to smutno trochę.
      no ale jakoś tak lekko podchodzisz do tego no i trzymajmy się tej wersji. w końcu było, minęło.

      Usuń
    6. a właściwie czemu nazywasz go chamem i prostakiem ? :>

      Usuń
    7. lekko, nie lekko, minęło już sporo czasu... i cieszę się, że już nie traktuje tego tak poważnie jak kiedyś, bo cały świat by mi zbrzydł (jak kiedyś), a cham i prostak wziął się od tego, że kiedyś go tak nazwała koleżanka i... utrwaliło się i zostało ;)

      Usuń
  8. tego całowania szkoda :P Ale skoro się skończyło, to tak musiało być, pewnie musiał ustąpić miejsca temu brunetowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę szkoda:P
      a wiesz, a on był takim przystojnym brunetem...

      Usuń
    2. ale tylko trochę, a powspominać można :P
      Ale widać to nie ten przystojny brunet co miał być :P Poza tym...to jego strata! :) A Ty sobie takie ciacho wyrwiesz i zjesz, że nawet sobie tego teraz nie wyobrażasz :P

      Usuń
    3. Haha, aż mi się buzia roześmiała :D Bo faktycznie chyba sobie tego ciacha teraz nawet nie wyobrażam;P

      Usuń
  9. czasem kończy się na chwili przyciągania,potem wracamy na swoje orbity,bądź co bądź, bogatsi o te wspomnienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza się i dalej samotni, ech:P

      Usuń
    2. oj tam, na każdego przychodzi pora! i ja jestem samotna i wiele innych, znajdziemy jeszcze facetów,którzy nas ukochają;)

      Usuń
    3. "zawsze gdzieś, czeka ktoś"- chciałabym, żeby tak było... :)
      nie wiem jak u Ciebie znaleźć moj komentarz, nigdzie go nie widzę ;/
      dodałam nowy i jego też nie ma...

      Usuń
    4. już tłumaczę,wszystko jest:) otwierasz komentarze i na samym dole jest napis 'load more' naciskasz i reszta się wyświetla:)

      Usuń
    5. znalazłam ! ave! taka ta czcionka mała, że ciężko znaleźć :)

      Usuń
    6. to dobrze,że sobie poradziłaś:) no wolę nie zmieniać,bo popsuję:D

      Usuń
    7. no jak masz popsuć, to masz rację, nie zmieniaj;)

      Usuń
  10. Cwaniak, wykorzystał i porzucił. Przykro mi, ale nie łam się, znajdziesz lepszego, nie na jednym facecie świat się kończy :)

    Skończył związek przez telefon?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był związek... Świat się nie kończy, takich dupków wszędzie pełno!

      Usuń
  11. Skończyło się nie najlepiej, ale co przeżyłaś to Twoje. I nikt nie odbierze Ci tych wspomnień, tych doświadczeń. Wszystko w życiu dzieje się po coś i czegoś nas uczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystko nas uczy, bo często popełniamy te same błędy.

      Usuń
  12. faceci to kretyni w większości przypadków :P:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o i w sumie to MASZ RACJĘ, a szkoda.

      Usuń
    2. też żałuję.. ale nie martw się jesteśmy fajnymi kobietami i na pewno dla nas się znajdzie taki wiesz.. normalny ;D gdzieś tam jest ;D na pewno :)

      Usuń
    3. no baaa, nie może być inaczej;p

      Usuń
    4. trzeba tylko wierzyć :)

      Usuń