Zaczynamy liczyć od nowa.
23 miesiące temu.
I nastał dzień kiedy
musiałam wrócić do akademika. Tym razem zabrałam się z moimi
pakunkami z koleżanką i jej chłopakiem, który ją zawoził do
internatu. Było miło i wesoło, ale czułam jakiś mały dyskomfort
spowodowany tym, że nie wiedziałam co mnie czeka na miejscu. A
jedno raczej było pewne, na pewno czeka albo będzie czekać na mnie
nowa współlokatorka o której nic nie wiem.
Na recepcji okazało
się, że nie ma klucza, a więc ktoś już go wcześniej musiał
zabrać. Serce mi zawaliło, wjechałam windą z torbami na górę.
Mój łącznik był zamknięty, weszłam drzwiami obok, od razu
powitała mnie sąsiadka, stwierdzając, że Nowa wydaje się
sympatyczna, ale nic o niej nie wie. Stanęłam przed swoim pokojem,
zapukałam! Weszłam. Na górnym łóżku leżała w śpiworze mała
blondynka. Miała bardzo czerwoną twarz, jakby wysypka?
Kiedy się przedstawiła, trochę mnie sparaliżowało, jakieś
głupie uprzedzenie co do imienia. Zaczęłyśmy wstępną rozmowę,
była na pierwszym roku, pierwsze studia i pierwszy raz w akademiku.
Nowicjusz. Dla mnie to dobra opcja, przynajmniej nie będzie się
rządzić – pomyślałam.
Pierwsze dni były spoko,
zwłaszcza, że nocowała u jakiś znajomych. Potem byłyśmy nawet
na wspólnej imprezie, to ja ją zabrałam. Ja, ona, jej koleżanki i
jeszcze jakieś inne. Moje przecież, moich przecież wtedy nie było.
Była taka młoda i taka radosna.
Ona miała dwie koleżanki
w akademiku i jakiś młodszych kolegów, którzy często ją
odwiedzali. Taka trochę nieletnia hołota. Paliła i imprezowała, a
ja poszłam do tej pracy na którą namówiła mnie koleżanka. Udało
mi się ją zdobyć, przejść szkolenie. Poznałam tam wielu ludzi.
Moje priorytety trochę zmieniły, chociaż nadal chciałam tego
samego.
Mnie gonił czas ze
wszystkim, ona dobrze się bawiła. I nie podobało się jej to, że
śpi na górze. Na górnym łóżku. Kiedyś po powrocie z pracy,
zastała mnie mała niespodzianka. Za pomocą kolegów zrobiła
przemeblowanie. Za moimi plecami, nie pytając o zgodę, rozłożyli
łóżka i przeniosła moje rzeczy. To był szczyt wszystkiego. Na
dodatek uszkodzili je... Od tego czasu już nie wszystko było
ok i zaczęłyśmy żyć jak kot z psem, pies z kotem.
Taka beznadziejna
niepewność czy jak wrócisz do swojego mieszkania to wszystkie
Twoje rzeczy będą na swoim miejscu? A może ktoś wpadnie w
odwiedziny i trafisz na imprezę?
Dlatego ja bardzo się cieszę, że mieszkałam w tym internacie podczas studiów, a nie w akademiku. Był spokój i cisza. Miałam ogromny pokój i mogłam mieszkać w nim sama. Jeśli miałam ochotę gdzieś pójść na imprezę, to wychodziłam. Jeśli nie, zostawałam. W sumie miło wspominam mieszkanie w nim.
OdpowiedzUsuńMoja uczelnia zapewniała akademik, więc mogłam się nim cieszyć:P A, że bywała jak bywało... Zawsze coś musi być nie tak.
UsuńTo trzeba było się przenieść do mojego internatu :P
UsuńŻebym wszędzie miała strasznie daleko? No zwariowałaś chyba:P
UsuńNie było wcale tak daleko :P Wszedzie dało się dojechać autobusem lub tramwajem :)
UsuńI bym musiała mieć dodatkową kasę na bilet:P
UsuńA tak wszędzie spacerkiem sobie doszłam. 25min na uczelnię, 25min w moje miejsce z wysoką wieżą, 20min do kfc:PP i 8min do mohito:D
Wbrew pozorom miesięczny na wszystkie linie kosztował taniej niż w naszych regionach. Zresztą to był Twój wybór ;) Ja miałam ciszę, spokój i doborowe towarzystwo oraz duży pokój. Ty miałaś ciągłe imprezy i dziwne współlokatorki oraz malutki pokoik.
UsuńNo, ale już bym nie miała tych spacerów, tych ludzi z którymi się wracało itd.
UsuńPoza tym, teraz mam o czym opowiadać i co wspominać:)
Wolałam mieszkać tam gdzie mieszkałam. A gdybym miała już się zamienić, no tylko na mieszkanie.
Malutki pokoik, ale był całkiem ładny:P No i była lodówka! :D
Akademik to zło.
OdpowiedzUsuńMieszkałaś kiedyś?:P
UsuńNie, ale byłam wiele razy :P
Usuńno proszę gdzie to się szlajało:P
UsuńTak. Wypierdalali mnie koło 2 w nocy. ;D Wiem, że użyłam wulgaryzmu, ale babka mnie nie wyrzucała, tylko wypierdalała... ;D
UsuńO piękne wspomnienia masz widzę:D
UsuńU mnie o tej porze zostawiliby w spokoju, a potem jakbyś wychodziła musiałabyś zapłacić za nocleg 30zł, no chyba, że miałaś legitymację studencką to 15zł plus jakiś vat ;D
U nas do 22 można siedzieć, ew. 23. Więc wyobraź sobie minę pani portierki która mnie zobaczyła w pokoju o 2 w nocy :D
UsuńA jak ona w ogóle odkryła, że Ty tam jeszcze jesteś?:P
UsuńNo jak to jak!? Obchód robiła cowieczorny :P
UsuńNo nie... Drzwi się zamyka na klucz. Ja nie rozumiem dlaczego zazwyczaj studenci o tym nie pamiętają ;D
UsuńPrzecież ona tam będzie sterczała dopóki się jej nie otworzy... :P
UsuńDziwnie tam u Was było:P
UsuńJak zamknięte to znaczy, że wszyscy śpią i się nie przeszkadza :P
No nie wiem, ja nie mieszkam w akademiku to wiem tyle ile Ci mówię :D
Usuńzrozumiałam, ale... takie obchody to w internacie, a nie w aka, tam przecież już "poważni" ludzie mieszkają;D
UsuńNo, widzisz. To tylko moja politechnika... :D
Usuńco za dziwaczna panna a jakie to imie miala?:D
OdpowiedzUsuńmiałam ciekawie:D
Usuńno wiesz przecież, że takich danych nie mogę zdradzać.
no powiedz ja tez sie chce posmiac nie tu to gdzie indziej :D
Usuńale imię nie było śmieszne, tylko mi się z inną osobą kojarzyło, co nie za dobrze wspominałam:P
Usuńja na szczescie malo osob z tym imieniem poznalam w zyciu ;D
Usuńto się ciesz haha :D
Usuńciesze bo za bardzo tez mi sie nie podoba ;p
Usuńno tak widzę, że cieszymy się z małych rzeczy :D :D
Usuńbo wzor na szczescie w nich zapisany jest ;)
Usuńa poza tym czuję się jak na karuzeli ;P
Usuńto są akurat minusy akademika. Chociaż ma też plusy :P Sama pewnie dobrze wiesz ;)
OdpowiedzUsuńNo może być wesoło, można poznać wielu ludzi, w tym swoje współlokatorki haha :D
Usuńnie wiem, czy mogłabym mieszkać w akademiku...
OdpowiedzUsuńno ja też tego nie wiem:P
Usuńale wydaje mi się, że można się przyzwyczaić.
Aż zaczęłam tęsknić za studiami :) Ale skoro można było to rozstawić, to czemu nie zrobiłyście tego od razu? Spanie na piętrze jest okropne, bo często się spada ;P
OdpowiedzUsuńSpałam przez cały pierwszy semestr i nie spadłam ani razu, przecież jest deska, która ochrania. U nas nikt nie spadywał:P
UsuńNie rozstawiłyśmy razem, bo ja się nie zgadzałam, a w momencie gdy ona to zrobiła, nasz pokój drastycznie zmalał i między łóżkiem, a biurkiem było tylko 50cm przejścia? Gdzie jeszcze stały krzesła, więc praktycznie nie było w ogóle wolnej przestrzeni...
Niektórzy mają do tego prawdziwy talent ;D
UsuńAch... zapomniałam, że te pokoje są takie małe.
Czy chcesz mi powiedzieć, że spadałaś z piętrowego łóżka?:>
UsuńTak. Z normalnego też. Ale spadanie, to jest pikuś. Miałam odstęp między łóżkiem i ścianą tak na jakiś metr no i się obudziłam w pozycji, której nie potrafię powtórzyć - nogi miałam na łóżku, tułów w powietrzu, a głowę na ścianie. Istne ADHD we śnie ^^
UsuńNo nie powiem, że wtedy się do niej uśmiechałam, trochę się posprzeczałyśmy, a potem... zrobiłam mały odwet:P
OdpowiedzUsuńTo są uroki akademika - dzielisz pokój z osobą, której nawet nie znasz. Nie wiesz czego się spodziewać. Dlatego ja akademiki omijam szerokim łukiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo ale zawsze można ją poznać:D
UsuńJa tak miałam trzy razy i za każdym razem coś mi nie pasowało, hah. Ale ta była wybitna^^
Można poznać, oczywiste, to nie boli, ale gorzej właśnie jak okazuje się, że ta osoba to totalny niewypał.
UsuńA czy Ty też masz jakieś współlokatorki?
UsuńJa na szczęście mieszkam w rodzinnym domu, choć Mama chcąc nauczyć mnie samodzielności chciała wygonić na swoje. :D
UsuńA Ty nieposłuchana córka, zostałaś! Och Ty!
UsuńZa dobrze mi tutaj gdzie jestem. :) Wyszłam z założenia, że życie całe przede mną - zdążę się wszystkiego nauczyć.
UsuńI zamieszkać na swoim:)
UsuńA z rodzicami to zawsze łatwiej, tyle, że czasem żyć nie dają;P
Mną tak naprawdę niewiele się już przejmują. ;) Nie pytają, nie marudzą.
Usuńpozazdrościć! :P
UsuńCzego? Czuję się czasami jak wypierdek społeczeństwa.
Usuńskoro pierwsza była w pokoju to chyba sama się władowała na górne łóżko, więc nie rozumiem jej wontów/wątów (?)
OdpowiedzUsuńale wiesz... podobno jest coś takiego, że im człowiek niższy tym bardziej wredny, bo ma serce blisko tyłka :>
hah:D bo ja dolne wcześniej zarezerwowałam! ;P
Usuńmiałam do tego prawo, iż wcześniej mieszkałam w tym pokoju przez cały rok...
co Ty wymyśliłaś? :D a Ty ile masz cm wzrostu?
:P to teraz wszystko rozumiem.
Usuńnie ja wymyśliłam, tego nauczyła mnie moja mama kiedy moja pierwsza pseudo-przedszkolna-psiapsiółka wykorzystała mnie w pewien zakłamany sposób. a była wyjątkowo niewyrośnięta, nawet jak na 5-letnie dziecko. i pamiętam to do dziś.
jaaa? trzy metry! :D a Ty ? ps. a tak serio, serio - przez całą podstawówkę i gimnazjum byłam nazywana żyrafą etc - bo bardzo szybko urosłam i byłam bardzo szczupła. później rówieśnicy mnie przegonili. obecnie mierzę 1,69. więc jestem średniego wzrostu.
to pewnie ja byłabym też żyrafą, ale trochę wcześniej:P mam tylko 4cm więcej.
Usuńno tak i zganiaj wszystko na Twoją mamę. swoją drogą, ciekawa teoria :P
dlatego nie podobają mi się akademiki;)
OdpowiedzUsuńjest jeszcze opcja, żeby zamieszkać samemu:P
Usuńale wtedy się więcej płaci, no i trzeba mieć szczęście, żeby jedno-pokojówkę dostać.
Przerażasz mnie z tym akademikiem, a ja już we wtorek się do niego wprowadzę jako pierwszak! I nie zamierzam robić przemeblowania ani imprez bez zgody współlokatorki, której też jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuńHa! :D
UsuńI tak właśnie ma być, musicie razem podejmować takie decyzje :)
Musisz mi opisać swój pierwszy dzień :)
Ciarki przechodzą :P tym bardziej, że zmieniam studia, a nadal nie mam lokum jakiegoś stałego, w każdym razie zawsze to jacyś nowi ludzie... przerażasz :P Sobie wybrałaś czas... ^^
OdpowiedzUsuńOj tam, nie każdemu się zdarza to co mnie, więc weź głęboki oddech i jakby co, nie poddawaj się! :)
Usuńmałe przemeblowanie :P
OdpowiedzUsuń