czwartek, 20 września 2012

13. Druga współlokatorka

Zaczynamy liczyć od nowa.
23 miesiące temu.

I nastał dzień kiedy musiałam wrócić do akademika. Tym razem zabrałam się z moimi pakunkami z koleżanką i jej chłopakiem, który ją zawoził do internatu. Było miło i wesoło, ale czułam jakiś mały dyskomfort spowodowany tym, że nie wiedziałam co mnie czeka na miejscu. A jedno raczej było pewne, na pewno czeka albo będzie czekać na mnie nowa współlokatorka o której nic nie wiem. 
Na recepcji okazało się, że nie ma klucza, a więc ktoś już go wcześniej musiał zabrać. Serce mi zawaliło, wjechałam windą z torbami na górę. Mój łącznik był zamknięty, weszłam drzwiami obok, od razu powitała mnie sąsiadka, stwierdzając, że Nowa wydaje się sympatyczna, ale nic o niej nie wie. Stanęłam przed swoim pokojem, zapukałam! Weszłam. Na górnym łóżku leżała w śpiworze mała blondynka. Miała bardzo czerwoną twarz, jakby wysypka? Kiedy się przedstawiła, trochę mnie sparaliżowało, jakieś głupie uprzedzenie co do imienia. Zaczęłyśmy wstępną rozmowę, była na pierwszym roku, pierwsze studia i pierwszy raz w akademiku. Nowicjusz. Dla mnie to dobra opcja, przynajmniej nie będzie się rządzić – pomyślałam.
Pierwsze dni były spoko, zwłaszcza, że nocowała u jakiś znajomych. Potem byłyśmy nawet na wspólnej imprezie, to ja ją zabrałam. Ja, ona, jej koleżanki i jeszcze jakieś inne. Moje przecież, moich przecież wtedy nie było. Była taka młoda i taka radosna.
Ona miała dwie koleżanki w akademiku i jakiś młodszych kolegów, którzy często ją odwiedzali. Taka trochę nieletnia hołota. Paliła i imprezowała, a ja poszłam do tej pracy na którą namówiła mnie koleżanka. Udało mi się ją zdobyć, przejść szkolenie. Poznałam tam wielu ludzi. Moje priorytety trochę zmieniły, chociaż nadal chciałam tego samego.
Mnie gonił czas ze wszystkim, ona dobrze się bawiła. I nie podobało się jej to, że śpi na górze. Na górnym łóżku. Kiedyś po powrocie z pracy, zastała mnie mała niespodzianka. Za pomocą kolegów zrobiła przemeblowanie. Za moimi plecami, nie pytając o zgodę, rozłożyli łóżka i przeniosła moje rzeczy. To był szczyt wszystkiego. Na dodatek uszkodzili je... Od tego czasu już nie wszystko było ok i zaczęłyśmy żyć jak kot z psem, pies z kotem.
Taka beznadziejna niepewność czy jak wrócisz do swojego mieszkania to wszystkie Twoje rzeczy będą na swoim miejscu? A może ktoś wpadnie w odwiedziny i trafisz na imprezę?



65 komentarzy:

  1. Dlatego ja bardzo się cieszę, że mieszkałam w tym internacie podczas studiów, a nie w akademiku. Był spokój i cisza. Miałam ogromny pokój i mogłam mieszkać w nim sama. Jeśli miałam ochotę gdzieś pójść na imprezę, to wychodziłam. Jeśli nie, zostawałam. W sumie miło wspominam mieszkanie w nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja uczelnia zapewniała akademik, więc mogłam się nim cieszyć:P A, że bywała jak bywało... Zawsze coś musi być nie tak.

      Usuń
    2. To trzeba było się przenieść do mojego internatu :P

      Usuń
    3. Żebym wszędzie miała strasznie daleko? No zwariowałaś chyba:P

      Usuń
    4. Nie było wcale tak daleko :P Wszedzie dało się dojechać autobusem lub tramwajem :)

      Usuń
    5. I bym musiała mieć dodatkową kasę na bilet:P
      A tak wszędzie spacerkiem sobie doszłam. 25min na uczelnię, 25min w moje miejsce z wysoką wieżą, 20min do kfc:PP i 8min do mohito:D

      Usuń
    6. Wbrew pozorom miesięczny na wszystkie linie kosztował taniej niż w naszych regionach. Zresztą to był Twój wybór ;) Ja miałam ciszę, spokój i doborowe towarzystwo oraz duży pokój. Ty miałaś ciągłe imprezy i dziwne współlokatorki oraz malutki pokoik.

      Usuń
    7. No, ale już bym nie miała tych spacerów, tych ludzi z którymi się wracało itd.
      Poza tym, teraz mam o czym opowiadać i co wspominać:)

      Wolałam mieszkać tam gdzie mieszkałam. A gdybym miała już się zamienić, no tylko na mieszkanie.
      Malutki pokoik, ale był całkiem ładny:P No i była lodówka! :D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Mieszkałaś kiedyś?:P

      Usuń
    2. Nie, ale byłam wiele razy :P

      Usuń
    3. no proszę gdzie to się szlajało:P

      Usuń
    4. Tak. Wypierdalali mnie koło 2 w nocy. ;D Wiem, że użyłam wulgaryzmu, ale babka mnie nie wyrzucała, tylko wypierdalała... ;D

      Usuń
    5. O piękne wspomnienia masz widzę:D
      U mnie o tej porze zostawiliby w spokoju, a potem jakbyś wychodziła musiałabyś zapłacić za nocleg 30zł, no chyba, że miałaś legitymację studencką to 15zł plus jakiś vat ;D

      Usuń
    6. U nas do 22 można siedzieć, ew. 23. Więc wyobraź sobie minę pani portierki która mnie zobaczyła w pokoju o 2 w nocy :D

      Usuń
    7. A jak ona w ogóle odkryła, że Ty tam jeszcze jesteś?:P

      Usuń
    8. No jak to jak!? Obchód robiła cowieczorny :P

      Usuń
    9. No nie... Drzwi się zamyka na klucz. Ja nie rozumiem dlaczego zazwyczaj studenci o tym nie pamiętają ;D

      Usuń
    10. Przecież ona tam będzie sterczała dopóki się jej nie otworzy... :P

      Usuń
    11. Dziwnie tam u Was było:P
      Jak zamknięte to znaczy, że wszyscy śpią i się nie przeszkadza :P

      Usuń
    12. No nie wiem, ja nie mieszkam w akademiku to wiem tyle ile Ci mówię :D

      Usuń
    13. zrozumiałam, ale... takie obchody to w internacie, a nie w aka, tam przecież już "poważni" ludzie mieszkają;D

      Usuń
    14. No, widzisz. To tylko moja politechnika... :D

      Usuń
  3. co za dziwaczna panna a jakie to imie miala?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam ciekawie:D
      no wiesz przecież, że takich danych nie mogę zdradzać.

      Usuń
    2. no powiedz ja tez sie chce posmiac nie tu to gdzie indziej :D

      Usuń
    3. ale imię nie było śmieszne, tylko mi się z inną osobą kojarzyło, co nie za dobrze wspominałam:P

      Usuń
    4. ja na szczescie malo osob z tym imieniem poznalam w zyciu ;D

      Usuń
    5. ciesze bo za bardzo tez mi sie nie podoba ;p

      Usuń
    6. no tak widzę, że cieszymy się z małych rzeczy :D :D

      Usuń
    7. bo wzor na szczescie w nich zapisany jest ;)

      Usuń
    8. a poza tym czuję się jak na karuzeli ;P

      Usuń
  4. to są akurat minusy akademika. Chociaż ma też plusy :P Sama pewnie dobrze wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może być wesoło, można poznać wielu ludzi, w tym swoje współlokatorki haha :D

      Usuń
  5. nie wiem, czy mogłabym mieszkać w akademiku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja też tego nie wiem:P
      ale wydaje mi się, że można się przyzwyczaić.

      Usuń
  6. Aż zaczęłam tęsknić za studiami :) Ale skoro można było to rozstawić, to czemu nie zrobiłyście tego od razu? Spanie na piętrze jest okropne, bo często się spada ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spałam przez cały pierwszy semestr i nie spadłam ani razu, przecież jest deska, która ochrania. U nas nikt nie spadywał:P
      Nie rozstawiłyśmy razem, bo ja się nie zgadzałam, a w momencie gdy ona to zrobiła, nasz pokój drastycznie zmalał i między łóżkiem, a biurkiem było tylko 50cm przejścia? Gdzie jeszcze stały krzesła, więc praktycznie nie było w ogóle wolnej przestrzeni...

      Usuń
    2. Niektórzy mają do tego prawdziwy talent ;D

      Ach... zapomniałam, że te pokoje są takie małe.

      Usuń
    3. Czy chcesz mi powiedzieć, że spadałaś z piętrowego łóżka?:>

      Usuń
    4. Tak. Z normalnego też. Ale spadanie, to jest pikuś. Miałam odstęp między łóżkiem i ścianą tak na jakiś metr no i się obudziłam w pozycji, której nie potrafię powtórzyć - nogi miałam na łóżku, tułów w powietrzu, a głowę na ścianie. Istne ADHD we śnie ^^

      Usuń
  7. No nie powiem, że wtedy się do niej uśmiechałam, trochę się posprzeczałyśmy, a potem... zrobiłam mały odwet:P

    OdpowiedzUsuń
  8. To są uroki akademika - dzielisz pokój z osobą, której nawet nie znasz. Nie wiesz czego się spodziewać. Dlatego ja akademiki omijam szerokim łukiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale zawsze można ją poznać:D
      Ja tak miałam trzy razy i za każdym razem coś mi nie pasowało, hah. Ale ta była wybitna^^

      Usuń
    2. Można poznać, oczywiste, to nie boli, ale gorzej właśnie jak okazuje się, że ta osoba to totalny niewypał.

      Usuń
    3. A czy Ty też masz jakieś współlokatorki?

      Usuń
    4. Ja na szczęście mieszkam w rodzinnym domu, choć Mama chcąc nauczyć mnie samodzielności chciała wygonić na swoje. :D

      Usuń
    5. A Ty nieposłuchana córka, zostałaś! Och Ty!

      Usuń
    6. Za dobrze mi tutaj gdzie jestem. :) Wyszłam z założenia, że życie całe przede mną - zdążę się wszystkiego nauczyć.

      Usuń
    7. I zamieszkać na swoim:)
      A z rodzicami to zawsze łatwiej, tyle, że czasem żyć nie dają;P

      Usuń
    8. Mną tak naprawdę niewiele się już przejmują. ;) Nie pytają, nie marudzą.

      Usuń
    9. Czego? Czuję się czasami jak wypierdek społeczeństwa.

      Usuń
  9. skoro pierwsza była w pokoju to chyba sama się władowała na górne łóżko, więc nie rozumiem jej wontów/wątów (?)
    ale wiesz... podobno jest coś takiego, że im człowiek niższy tym bardziej wredny, bo ma serce blisko tyłka :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah:D bo ja dolne wcześniej zarezerwowałam! ;P
      miałam do tego prawo, iż wcześniej mieszkałam w tym pokoju przez cały rok...
      co Ty wymyśliłaś? :D a Ty ile masz cm wzrostu?

      Usuń
    2. :P to teraz wszystko rozumiem.
      nie ja wymyśliłam, tego nauczyła mnie moja mama kiedy moja pierwsza pseudo-przedszkolna-psiapsiółka wykorzystała mnie w pewien zakłamany sposób. a była wyjątkowo niewyrośnięta, nawet jak na 5-letnie dziecko. i pamiętam to do dziś.
      jaaa? trzy metry! :D a Ty ? ps. a tak serio, serio - przez całą podstawówkę i gimnazjum byłam nazywana żyrafą etc - bo bardzo szybko urosłam i byłam bardzo szczupła. później rówieśnicy mnie przegonili. obecnie mierzę 1,69. więc jestem średniego wzrostu.

      Usuń
    3. to pewnie ja byłabym też żyrafą, ale trochę wcześniej:P mam tylko 4cm więcej.
      no tak i zganiaj wszystko na Twoją mamę. swoją drogą, ciekawa teoria :P

      Usuń
  10. dlatego nie podobają mi się akademiki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest jeszcze opcja, żeby zamieszkać samemu:P
      ale wtedy się więcej płaci, no i trzeba mieć szczęście, żeby jedno-pokojówkę dostać.

      Usuń
  11. Przerażasz mnie z tym akademikiem, a ja już we wtorek się do niego wprowadzę jako pierwszak! I nie zamierzam robić przemeblowania ani imprez bez zgody współlokatorki, której też jeszcze nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! :D
      I tak właśnie ma być, musicie razem podejmować takie decyzje :)
      Musisz mi opisać swój pierwszy dzień :)

      Usuń
  12. Ciarki przechodzą :P tym bardziej, że zmieniam studia, a nadal nie mam lokum jakiegoś stałego, w każdym razie zawsze to jacyś nowi ludzie... przerażasz :P Sobie wybrałaś czas... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nie każdemu się zdarza to co mnie, więc weź głęboki oddech i jakby co, nie poddawaj się! :)

      Usuń